MSZ walczy o dobre imię Polski. "Działania odnoszą odwrotny skutek"
Nowelizacja ustawy o IPN miała stanowić ważny element kampanii o oczyszczenie dobrego imienia Polski ws. Holokaustu. Dane świadczą jednak o wprost przeciwnym zjawisku.
Jak podaje współautor raportu nt. skutków ustawy o IPN prof. Michał Bilewicz, od czasu wprowadzenia projektu fraza "Polish death camps" (ang. "Polskie obozy śmierci") była dziewięciokrotnie częściej wyszukiwana niż w okresie zanim ustawa weszła w życie. Wspomniany temat objął zasięgiem od 23 do 28 milionów osób, podczas gdy kampania MSZ #GermanDeathCamps trafiła zaledwie do miliona osób.
Co istotne, mimo lawinowego wzrostu publikacji godzących w polską politykę historyczną, liczba interwencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie spadła. Podczas gdy w okresie 2015-2017 było ich średnio 258 na rok (najmniej 241 w 2016), w ubiegłym roku resort interweniował "tylko" 217 razy. - Te dane są szokujące. Świadczą o tym, że MSZ prowadzi politykę chowania głowy w piasek - mówi na łamach "Rzeczpospolitej" Robert Winnicki z Konfederacji.
MSZ podkreśla, że polskie placówki nie są w stanie reagować na wszystkie komentarze internautów i z większą uwagą śledzą doniesienia w mediach tradycyjnych, a także ich internetowych wersjach. Krzystof Brejza z KO nie przyjmuje wyjaśnień resortu i twierdzi, że w ten sposób MSZ "partaczy" wizerunek Polski na świecie.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl