ŚwiatMSZ: Trzech obywateli Rumunii uwolnionych w Algierii

MSZ: Trzech obywateli Rumunii uwolnionych w Algierii

15 spalonych ciał, których tożsamości nie zidentyfikowano, znalazły algierskie siły specjalne na terenie kompleksu gazowego, gdzie islamistyczna grupa zbrojna wzięła w środę zakładników. Porywacze grożą wysadzeniem w powietrze kompleksu.

MSZ: Trzech obywateli Rumunii uwolnionych w Algierii
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Statoil Handout

19.01.2013 | aktual.: 19.01.2013 13:56

MSZ Rumunii powiadomiło rano, że uwolnionych zostało trzech obywateli tego kraju. Od niedawna bezpiecznych jest też dwóch pracowników norweskiego koncernu Statoil. Los innych sześciu pracowników koncernu, obywateli norweskich, nie jest znany.

Norwescy zakładnicy

Według Statoil spośród 17 pracowników koncernu, Norwegów i Algierczyków, którzy byli w kompleksie gazowym w chwili zajęcia go w środę przez islamistyczną grupę zbrojną, co najmniej 11 jest żywych.

Wcześniej Norwegia informowała, że nie wiadomo, co stało się z ośmioma jej obywatelami, którzy byli w In Amenas.

Statoil ewakuuje z przedsiębiorstw na terenie Algierii wszystkich pracowników, których obecność nie jest konieczna. Dotąd ewakuacja objęła 51 osób.

Rumuńscy zakładnicy

Jeden z zakładników ocalał dzięki temu, że zdołał skontaktować się przez telefon komórkowy z ambasadą Rumunii w Algierze; dwaj inni zostali uwolnieni w piątek wieczorem i są pod ochroną sił algierskich - podało ministerstwo.

Wciąż nie ma jasnych informacji na temat losu tych cudzoziemców, którzy pozostają w rękach porywaczy. Mauretańska agencja ANI w piątek wieczorem podała, powołując się na grupę, która dokonała porwania, że nadal więzionych jest siedmiu cudzoziemców: trzech Belgów, dwóch Amerykanów, Japończyk i Brytyjczyk. Źródła w algierskich siłach bezpieczeństwa, cytowane przez agencję AFP, podały ze swej strony, że przetrzymywanych jest nadal około dziesięciu cudzoziemców.

Belgia wskazała, że nie ma żadnych informacji o tym, by jej obywatele byli wśród zakładników.

Olbrzymie pola i instalacje gazowe przy granicy z Libią od środy są w rękach islamskich bojowników. Algierskie wojsko prowadzi akcję odbijania pracowników kompleksu, którzy stali się zakładnikami. Według władz Algierii, do tej pory udało się już uwolnić ponad 670 osób.

- Przez 40 godzin ukrywałem się w moim pokoju pod łóżkiem zastawionym deskami. Miałem jedzenie i wodę, ale nie wiedziałem, jak długo tam będę”- opowiadał francuskiemu radiu Europe1 Aleksandre Berceaux, pracujący na miejscu w firmie cateringowej. Prócz Francuzów, w In Amenas pracowali także Amerykanie, Brytyjczycy, Japończycy i Norwegowie. Los niektórych z nich nie jest znany.

Kim są napastnicy?

Nieoficjalnie wiadomo, że napastnicy to grupa dowodzona przez byłego przywódcę Al-Kaidy Magrebu Mokhtara Belmokhtara. Mieli oni zaatakować pola gazowe w odwecie za francuską interwencję w Mali, choć informacja ta jest coraz mniej wiarygodna, bo według świadków, szturm na algierski kompleks musiał być planowany od wielu dni.

Waszyngton odrzucił zdecydowanie propozycję porywaczy wymiany amerykańskich zakładników na pakistańskiego naukowca Aafię Siddiquiego, więzionego za atak na żołnierzy amerykańskich w Afganistanie w 2008 r. oraz Egipcjana Omara Abdel-Rahmana, skazanego w 1995 r. w USA na dożywocie za udział w spisku, którego celem miały być obiekty w Nowym Jorku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)