ŚwiatMSZ: Polska potępia zestrzelenie samolotu na terenie Ukrainy

MSZ: Polska potępia zestrzelenie samolotu na terenie Ukrainy

Polska stanowczo potępia zestrzelenie samolotu na terenie Ukrainy - oświadczyło MSZ. Wyraziło też oburzenie faktem użycia broni przeciw celowi cywilnemu. Resort wezwał wspólnotę międzynarodową do podjęcia wszelkich działań, by wyjaśnić przyczyny katastrofy.

MSZ: Polska potępia zestrzelenie samolotu na terenie Ukrainy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Ahmad Yusni

"Polska stanowczo potępia zestrzelenie samolotu pasażerskiego na terenie Ukrainy wschodniej kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Szczególne oburzenie wywołuje fakt użycia zaawansowanej broni przeciwlotniczej przeciwko celowi cywilnemu" - czytamy w komunikacie MSZ.

Resort złożył też "najgłębsze wyrazy współczucia rodzinom ofiar tragedii oraz państwom, których obywatele znajdowali się na pokładzie". Jak podkreślono, jak dotąd nie ma informacji, by wśród ofiar byli obywatele polscy. Według ministerstwa trwa weryfikacja listy pasażerów pod kątem ich obywatelstwa, a do sprawdzenia pozostaje ok. 40 nazwisk.

MSZ wezwał też do przeprowadzenia obiektywnego, międzynarodowego śledztwa, które wyjaśni przyczyny katastrofy. "Z niepokojem przyjmujemy informację o przechwyceniu przez stronę ukraińską rozmów telefonicznych wskazujących, że za zestrzeleniem samolotu mogą stać prorosyjscy separatyści" - podkreśla MSZ.

Przypomina też, że podczas ostatniej wizyty w Kijowie, do której doszło w ubiegły wtorek, szef MSZ Radosław Sikorski ostrzegał, że najbardziej niepokojące w rozwoju obecnego konfliktu na Ukrainie wschodniej są doniesienia o posiadaniu przez separatystów zaawansowanych rakiet ziemia-powietrze.

MSZ wezwało strony konfliktu i wspólnotę międzynarodową do "przedsięwzięcia wszelkich działań służących obiektywnemu wyjaśnieniu przyczyn, zabezpieczeniu dowodów i miejsca katastrofy, godnego traktowania ciał ofiar i należących do nich przedmiotów oraz umożliwienia ekspertom i bliskim ofiar bezpiecznego dostępu do miejsca katastrofy".

Katastrofa w strefie walk

Boeing 777 rozbił się w czwartek na terytorium Ukrainy, niedaleko od granicy z Rosją. Na pokładzie samolotu było 298 osób; nikt nie przeżył. W rejonie, gdzie spadł malezyjski samolot, trwają walki między prorosyjskimi separatystami a ukraińskimi siłami rządowymi. Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. 50 kilometrów przed wejściem w rosyjską przestrzeń powietrzną zaczął się zniżać. Uderzył w ziemię w okolicach miast Szachtarsk i Torez w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko uznał katastrofę samolotu za akt terrorystyczny. Zapewnił, że ukraińskie siły zbrojne nie mają nic wspólnego z tą tragedią. Kijów oskarżył "terrorystów" - czyli walczących o przyłączenie wschodniej Ukrainy do Rosji rebeliantów - o zestrzelenie boeinga pochodzącą z czasów radzieckich ciężką rakietą przeciwlotniczą Buk.

Z kolei prezydent Rosji Władimir Putin odpowiedzialnością za katastrofę obciążył Ukrainę twierdząc, że nie doszłoby do tego, gdyby Kijów nie wznowił działań zbrojnych przeciwko separatystom.

USA uważają, że malezyjski samolot został strącony rakietą ziemia-powietrze - powiedzieli agencji Reuters dwaj wyżsi przedstawiciele amerykańskich władz. Jeden z rozmówców Reutera zadeklarował, iż Waszyngton ma silne podejrzenia, że rakietę wystrzelili wspierani przez Rosję ukraińscy separatyści. Dodał, że nie ma żadnych dowodów na to, by rakietę wystrzeliły ukraińskie siły rządowe lub by zaginął im jakikolwiek system rakietowy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)