MSWiA: licytacje podczas WOŚP będą nielegalne
Pięć dni przed finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zawrzało w jej sztabach. Ich szefowie nie wiedzą, czy mogą licytować przekazane przez darczyńców przedmioty, czy nie. Wolontariusze są w szoku, boją się, że z pomocy dzieciom wycofają się ofiarodawcy - czytamy w dzienniku "Polska".
Chaos wprowadziło pismo rozesłane z głównego biura WOŚP do lokalnych sztabów. Wynika z niego, że nie mają one zezwolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na prowadzenie publicznych licytacji. W Piotrkowie (woj. łódzkie) z tego powodu odwołano już niedzielną aukcję. W innych sztabach zachodzą w głowę, co robić. Z pomocą ma im przyjść instrukcja Fundacji WOŚP, która w ostatnich dniach dotarła do części sztabów. Jerzy Owsiak podpowiada w niej, jak obejść zakaz licytowania.
Krzysztof Dobies, rzecznik WOŚP, twierdzi, że bałagan wprowadziła decyzja MSWiA. - Otrzymaliśmy pismo, z którego wynika, że sztaby regionalne nie są podmiotami prawnymi, a zatem nie mogą przyjąć na własność przedmiotu, a potem go zlicytować - mówi Dobies.
Instrukcja Owsiaka nie przekonuje Tomasza Balcerka, szefa sztabu w Piotrkowie. - Fundacja poniesie porażkę, bo z aukcji w naszym amfiteatrze zbieraliśmy nawet do 10 tys. zł - mówi piotrkowianin. - Nie wyobrażam sobie, by ściągnąć na scenę wszystkich właścicieli licytowanych przedmiotów, a samemu występować w roli pośrednika między nimi a kupującymi. Wiele sztabów w takiej sytuacji zrezygnuje z licytowania, bo przecież nikt nie będzie ryzykował złamania prawa.
Jeden z łódzkich sztabów wpadł na pomysł, by słowo licytacje zastąpić sformułowaniem "ofertowa sprzedaż przedmiotów w trybie licytacyjnym" - i to ma ominąć zakaz. - Dla nabywców nie ma żadnej różnicy między tą formą a zwykłą licytacją - tłumaczy senator Krzysztof Kwiatkowski (PO), który patronuje sztabowi WOŚP przy klubie Metalowiec w Łodzi. - Sprzedaż ofertowa jest identyczna z dotychczasową licytacją, ale jednocześnie nie łamie prawa.