PolskaMSW powołało pełnomocniczkę ds. równego traktowania w służbach

MSW powołało pełnomocniczkę ds. równego traktowania w służbach

Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz powołał pełnomocniczkę ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn w służbach mundurowych podległych resortowi. Zapowiedział powstanie "żółtej linii" do zgłaszania nadużyć i publikację raportu nt. równouprawnienia w formacjach.

MSW powołało pełnomocniczkę ds. równego traktowania w służbach
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz

12.06.2013 | aktual.: 12.06.2013 15:14

Środowa konferencja ministra była poświęcona sprawie z Opola, gdzie przed trzema tygodniami ujawniono nagranie rozmowy komendanta wojewódzkiego policji nadinsp. Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów. Jak pisała prasa, w rozmowie tej "mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Po ujawnieniu sprawy komendant stracił stanowisko i w ciągu kilku dni odszedł na emeryturę, naczelniczka ma dyscyplinarkę.

Jak przyznał Sienkiewicz, nie dziwi go związane ze sprawą oburzenie "w kwestii, która wydaje się w sposób oczywisty niesprawiedliwa".

- W tej sytuacji rodzi się dość oczywisty schemat, że mamy do czynienia z nierównym traktowaniem kobiet w służbie mundurowej, z ewidentną krzywdą jednej strony i to strony słabszej. Rodzi się poczucie pewnej niesprawiedliwości - ocenił Sienkiewicz. Jego zdaniem jest to "niesprawiedliwość systemowa", której źródłem jest to, że formacje mundurowe nie mają innego - niż postępowanie dyscyplinarne - instrumentu wyjaśniania tego typu spraw.

Według szefa MSW w służbach mundurowych powinna istnieć wykraczająca poza postępowanie dyscyplinarne procedura, która pomoże rozwiązywać problemy związane z równouprawnieniem.

Rozwiązaniem - jak mówił Sienkiewicz - ma być powołanie od środy pełnomocniczki ds. równego traktowania w służbach mundurowych podległych MSW. Zostanie nią Monika Sapieżyńska, urzędniczka od dziewięciu lat związana z resortem, zajmująca się do tej pory kontrolą zarządczą.

Zadaniem Sapieżyńskiej będzie współpraca z istniejącymi już pełnomocnikami komendantów wojewódzkich policji ds. ochrony praw człowieka oraz pełnomocnikami komendantów głównych ds. równego traktowania we wszystkich formacjach mundurowych podległych MSW, których powołanie Sienkiewicz zapowiedział w środę.

Ma to doprowadzić do wypracowania standardów postępowania w sprawach, w których mogłoby dojść do nierównego traktowania kobiet i mężczyzn. Pełnomocnik ma też monitorować sytuację dotyczącą równouprawnienia, co ma zaowocować opublikowaniem raportu na ten temat; Sienkiewicz zapowiedział, że stanie się to najdalej za pół roku. Powstać ma też "żółta linia" do anonimowego informowania o nadużyciach. Pełnomocnik będzie miała uprawnienia kontrolne.

Sienkiewicz przyznał, że do tej pory MSW nie zajmowało się "z całą pasją" kwestiami równouprawnienia. - Problem być może jest. Jego skalę musimy oszacować - powiedział. Poinformował też, że do MSW nie wpływają doniesienia o łamaniu równouprawnienia w służbach.

Sienkiewicz powiedział też, że jedyny zarzut, który można by postawić Marcowi dotyczyłby słownictwa i stosunków z podwładną. - Według polskiego prawa romans w pracy nie jest karalny - zaznaczył.

Jak tłumaczył szef MSW, ponieważ Marzec złożył wniosek o odejście ze służby, to ewentualne postępowanie dyscyplinarne wobec niego i tak zakończyłoby się automatycznym zwolnieniem z pracy po trzech miesiącach, z tą różnicą, że za ten czas wypłacono by mu pensję, ok. 45 tys. zł. Zdaniem ministra "każdy dzień przebywania tego człowieka w mundurze byłby obciążeniem dla formacji".

- Oczywiście można było wykonać rodzaj gestu i powiedzieć, że one (apanaże dla Marca) się nie należą. Otóż wyrok w tej kwestii zapadłby dość szybko przed sądem pracy i skończyłby się prawdopodobnie dodatkowymi kosztami dla policji - powiedział Sienkiewicz.

Dodał, że wobec naczelniczki, która chce pozostać w służbie, nie ma innej procedury niż postępowanie dyscyplinarne, które - co podkreślił Sienkiewicz - nie dotyczy jej związku z byłym komendantem, lecz innych kwestii ujawnionych w rozmowie: opinii o kolegach, języka itp.

Jak ocenił Sienkiewicz, KGP w sprawie opolskiej zachowuje się zdecydowanie i absolutnie zadowalająco z punktu widzenia resortu; dodał, że ma absolutne zaufanie do komendanta głównego policji nadinsp. Marka Działoszyńskiego.

Rozmowę Marca z naczelniczką opisała 23 maja "Nowa Trybuna Opolska". Tego dnia Marzec został - "ze względu na utratę zaufania" - odwołany ze stanowiska przez szefa MSW na wniosek komendanta głównego policji. Po kilku dniach były odszedł na emeryturę, wynoszącą - według mediów - ok. 10 tys. zł miesięcznie. Jak tłumaczył rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski, Marzec został zwolniony ze służby ze względu wizerunek policji i oczekiwania społeczne, "po krótkiej, zdecydowanej rozmowie" z Działoszyńskim.

Wobec nagranej naczelniczki zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne dotyczące naruszenia zasad etyki zawodowej. W związku z tym została ona zawieszona na trzy miesiące i otrzymuje połowę uposażenia.

Jeszcze przed odwołaniem Marca do Opola wysłano kontrolę z komendy głównej. Powstał z niej raport, ale KGP poinformowała, że nie będzie on ujawniony, a zostanie przekazany prokuraturze.

Według Fundacji Feminoteka w sprawie zastosowano podwójne standardy - inne konsekwencje służbowe spotkały policjanta, a inne policjantkę. Fundacja zaapelowała do MSW o zmianę decyzji o przeniesieniu Marca na emeryturę lub cofnięcie wszelkich sankcji wobec policjantki. Również Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz z urzędu podjęła sprawę zastosowania wobec funkcjonariuszki konsekwencji służbowych.

Rzecznik KGP tłumaczył wcześniej, że wobec Marca nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego, ponieważ musiałoby ono być prowadzone na podstawie nielegalnego dowodu, jakim jest w tym przypadku podsłuch, a bez dyscyplinarki nie można było obniżyć Marcowi wynagrodzenia. Powodem zaś postępowania wobec naczelniczki jest - jak podał zespół prasowy opolskiej komendy - fakt, że "zebrany materiał dowodowy dał podstawy do podjęcia takiej decyzji".

Prokuratura Okręgowa z Legnicy prowadzi śledztwo dotyczące założenia i wykorzystania podsłuchu w gabinecie komendanta wojewódzkiego policji. Wniosek o ściganie złożył Marzec. Zawiadomienie do prokuratury złożyli też policyjni związkowcy; uważają, że Marzec, mówiąc o funkcjonariuszach "patafiany", naraził policję na utratę zaufania społecznego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)