"Możliwe, że współpraca Miodka z SB to mistyfikacja"
Wiceszef archiwów IPN Wojciech Sawicki powiedział przed wrocławskim sądem, że w przypadku językoznawcy prof. Jana Miodka nie można wykluczyć, że zarejestrowanie go jako TW "JAM" to "wielka mistyfikacja SB", ale historykowi "ciężko to sobie wyobrazić".
Sawicki, jako świadek powołany przez pozwanego, zeznawał w cywilnym procesie o ochronę dóbr osobistych wytoczonym przez Miodka publicyście Grzegorzowi Braunowi. W kwietniu, na antenie Polskiego Radia we Wrocławiu zarzucił on Miodkowi współpracę z tajnymi służbami w latach 1978-1989, kwestionując jednocześnie jego legitymację do wypowiadania się przeciwko lustracji pracowników szkół wyższych.
Profesor złożył wtedy publiczne oświadczenie, w którym zaprzeczył jakoby miał kiedykolwiek współpracować z SB i pozwał Brauna. Domaga się od niego publicznych przeprosin oraz wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. Braun wnosi o oddalenie powództwa.
Sawicki mówił w poniedziałek, że znane są przypadki rejestracji na TW "kogoś na wyrost", kto spotkał się z oficerem SB dwa razy, ale nic z tego nie wynikało albo bardzo niewiele. Znam też przypadki, gdy werbowano znaną osobę ze środowiska uniwersyteckiego, ale oficer SB zwlekał z rejestracją, obawiając się blamażu w razie jego wycofania się - mówił Sawicki.
Reprezentujący Miodka mec. Henryk Rossa dopytywał czy istnieje możliwość, aby ktoś został zarejestrowany bez swej zgody i wiedzy. Sawicki wyjaśnił, że TW najczęściej byli rejestrowani bez swojej wiedzy i zgody.
Według Sawickiego nie można wykluczyć, że zarejestrowanie Miodka jako TW "JAM" to "wielka mistyfikacja SB", ale historykowi "ciężko to sobie wyobrazić". Dodał, że teczka prof. Miodka trafiła do archiwum dopiero po 11 latach, w 1989 r. Zauważył też, że komuś bardzo zależało na zniszczeniu jej zawartości. Zrobiono to, a także przepisano dziennik archiwalny, aby nie można było zidentyfikować TW. Dlatego Sawicki uważa, że "agentura ta musiała być dla SB niezwykle cenna".
Według niego dopiero odnalezienie oficerów prowadzących TW JAM pomogłoby wyjaśnić czy Miodek był cennym źródłem informacji i współpracował z SB przez 11 lat, czy też został zarejestrowany w 1978 r., spotkał się z esbekami dwa razy i na tym poprzestał - nie mając świadomości, że figuruje w dokumentach SB jako TW JAM.
Pod koniec maja komisja do spraw zbadania problemu inwigilacji środowiska akademickiego Uniwersytetu Wrocławskiego uznała, że "zgromadzony materiał nie pozwala na wyciagnięcie jednoznacznych wniosków" na temat ewentualnej współpracy prof. Miodka z SB. Według komisji udostępniona przez IPN dokumentacja SB "ma charakter wewnętrzny, szczątkowy i została wytworzona bez wiedzy zainteresowanej osoby". Komisja zastrzegła, że "zgromadzony dotychczas materiał nie pozwala na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków".
Z dokumentów jakie zachowały się we wrocławskim IPN wynika, że SB w kwietniu 1978 r. zakwalifikowała prof. Miodka na kandydata na TW, a w grudniu 1978 r. prof. został zarejestrowany przez SB jako TW JAM. Wyrejestrowanie nastąpiło 11 lat później, w listopadzie 1989 r. W sprawie prof. Miodka zachowały się jedynie dokumenty rejestracyjne SB, czyli m.in. dokument, że wrocławska SB informuje centralę w Warszawie o złożeniu teczki Miodka TW JAM w archiwach w listopadzie 1989 r. Nie zachowała się natomiast teczka pracy i teczka personalna TW JAM, zatem nie można stwierdzić na czym polegała ta współpraca i jaka była jej forma.