Możemy mieć polski czołg, potrzebne 20 mln. Zbrojeniówka kusi Macierewicza
Możemy mieć własny czołg. Potrzeba tylko 20 mln zł na prototyp - takie hasło rzucili w stronę Antoniego Macierewicza menedżerowie Bumaru- Łabędy, zakładów należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dlaczego tak mało? Wszystko, na co nas stać to składak zamiast hi-techu.
W budżecie na 2018 rok nakłady na obronność przekroczą 41 mld złotych. Z tego 10,4 mld szacowano na wydatki na modernizację techniczną polskiej armii. Właśnie o tę kwotę chce powalczyć Bumar- Łabędy. W rozmowie z serwisem Wirtualny Nowy Przemysł, menedżerowie zakładów przekonują, że chude czasy się skończyły i rozpoczynają kuszenie ministra obrony, Antoniego Macierewicza, pomysłem na "nowy polski czołg". Pada konkretna oferta "20 mln i zbudujemy prototyp".
Tak niska kwota budzi zdumienie, a po chwili rozczarowanie. Okazuje się, że nie chodzi o całkiem nową konstrukcję, ale pakiet unowocześnień do czołgu T-72, który był produkowany w Polsce od lat 80. - Strzałem w dziesiątkę ma być wykorzystanie niszy produkcyjnej powstałej na rynku, w związku z potrzebą modernizacji posowieckiego sprzętu, m.in. czołgów z rodziny T-72 - pisze WNP.
Oto co mamy najlepsze
Jak dowiaduje się WP chodzi o dwa najnowsze produkty Bumaru, czołgi: PT-91M2 oraz PT-17. Oba w postaci tzw. "demonstratora technologii" zaprezentowano na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. Idea w uproszczeniu polega na włożeniu do starego pudełka, wszystkiego co najnowocześniejsze mają teraz firmy zrzeszone w PGZ.
W pakiecie ulepszeń PT-17 jest nowa wieża, armata i automatyczny system ładownia na 22 pociski - opracowane wspólnie przez Bumar oraz ukraiński holding obronny UkrOboronProm. Krzysztof Papliński, pełnomocnik zarządu Bumar-Łabędy podczas premiery PT-17 wyliczał dziennikarzom inne nowinki tej konstrukcji: - Mocniejsze zawieszenie oraz silnik. Elektronika i optoelektronika w wieży PT-17 to podzespoły opracowane przez polskie firmy, w tym PCO. Przeżywalność czołgu na polu walki ma zapewniać pancerz składający się z wielu głowic kumulacyjnych, które zapewniają wysoki poziom ochrony nawet przed nowoczesnymi pociskami podkalibrowymi. - Głowice te wybuchają i tną trzpień podkalibrowy tak skutecznie, że ten uderzając w pancerz właściwy, rozpryskuje się, a nie penetruje w głąb - zachwalał Papliński. - Możemy w nim zainstalować dowolne podzespoły wskazane nam przez wojsko - powiedział.
Dowiedzieliśmy, że taki "składak" mógłby powstać w 3 lata i jest tańszą ofertą wobec ogłoszonych planów poszukiwania zupełnie nowej konstrukcji czołgu dla polskiego wojska. - Dzięki modernizacji około 500 czołgów polska armia utrzymałaby ich wartość bojową do czasu wprowadzenia zupełnie nowych maszyn. Ponadto taki pakiet ulepszeń mógłby być sprzedawany innym armiom dysponującym czołgami z rodziny T-72. Jest na to popyt - mówi WP Robert Pawliński, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Nie dadzą rady?
Wypowiedź szefów Bumaru spotkała się jednak z ironicznymi komentarzami. Przypomniano sprawę produkowanych w Łabędach podwozi do armatohaubic Krab. Po testach i strzelaniu ujawniono, że podwozia te pękały. Polska firma nie poradziła sobie z problemem technicznym, dlatego w 2014 roku warty 320 mln dolarów kontrakt trafił do koreańskiej firmy Samsung. Teraz Bumar właściwie nie produkuje już nowych czołgów, zajmuje się remontowaniem zakupionych w Niemczech Leopardów.
- Są praktycznie rozbierane na części pierwsze, wymieniany w nich niektóre systemy elektroniczne, części, które ulegają zużyciu są wymieniane na nowe. Taki czołg trafia do polskiej armii jak nowy, czyli z wyzerowanym przebiegiem - mówi dalej Pawliński.
Najfajnieszy polski czołg trafił na parking
A co z nowym czołgiem? Przypomnijmy, że kilka lat temu wyobraźnią wojskowych zawładnął futurystyczny projekt wozu PL-01, opracowanego w ośrodku naukowo badawczym OBRUM w Gliwicach. W 2013 roku podpisano umowę a inżynierowie mieli zrealizować ten pomysł w ramach programu Gepard. W maju 2017 roku podczas prezentacji założeń najnowszej wersji Strategicznego Przeglądu Obronnego wiceminister Tomasz Szatkowski ogłosił jednak koniec tego programu.
- Gepard to coś, co miało być wszystkim, a byłoby niczym - podsumował. Po przeanalizowaniu doświadczeń z konfliktów wydarzeń w Syrii i na Ukrainie okazało się, że Gepard nie przetrwałby na polu walki, gdy przeciwnik wyposażony jest w nowoczesną broń przeciwpancerną. PL-01 trafił na parking wystawowy. Film z premiery tego czołgu wzbudził ogromne emocje, ma 2,5 mln odsłon w serwisie YouTube. A sama maszyna trafiła do gry komputerowej.
Inspektorat Uzbrojenia MON ogłosił w tym roku, że poszukuje ciężkiego (powyżej 50 ton) czołgu nowej generacji. Taki projekt wykracza już poza możliwości Bumaru, bo nakłady na prace projektowe liczone są już w setkach milionów dolarów.