"Mówimy nie korporacyjnej chciwości" - protesty na szczycie G20
Około 10 tys. demonstrantów przeszło ulicami Pittsburgha, protestując przeciwko kapitalizmowi w drugim dniu obrad przywódców grupy G20 w tym mieście.
Demonstranci - od ekologów, socjalistów, Palestyńczyków i Tybetańczyków po związkowców - przeszli w kierunku centrum kongresowego, w którym przywódcy G20 rozmawiali o kwestiach związanych ze światową gospodarką.
Towarzyszyła im duża liczba policjantów, którzy nie dopuścili ich do centrum, w którym odbywały się obrady, na bliżej niż 800 metrów, odgradzając je kordonem bezpieczeństwa.
Demonstrujący nieśli transparenty m.in. z napisami "Mówimy nie korporacyjnej chciwości".
- G20 podejmuje decyzje, które wpływają na nasze życie. Decyzje, które podejmują, nie sprawdzają się - powiedział jeden z protestujących.
Zdaniem organizatorów piątkowy marsz, który zakończył się pod siedzibą rady miasta w centrum Pittsburgha, był największym protestem w tym mieście od czasu wojny w Wietnamie.
Protesty, które rozpoczęły się w czwartek po południu, skończyły się po północy. Przemarsz około dwóch tyssięcy osób zakończył się przepychankami i gonitwami z policją. Demonstranci tłukli witryny sklepów i banków, rzucali kamieniami i butelkami w funkcjonariuszy. Policja użyła gazu pieprzowego i pałek. Władze twierdzą, że w tym tygodniu w związku ze szczytem zatrzymano 80 osób.