Moskwa: wybuchu nie było
Mimo upływu terminu, w którym miała wybuchnąć bomba w siedzibie rosyjskiego rządu w Moskwie, nic szczególnego nie wydarzyło w gmachu zwanym "Białym Domem".
Ładunek miał eksplodować o godzinie 13.00 czasu polskiego; tak mówił nieznany osobnik, który dzwonił 3 godziny wcześniej pod numer milicji. Dyżurny funkcjonariusz poinformował o telefonie premiera Michaiła Kasjanowa.
W południe przystąpiono do ewakuacji budynku, w którym pracuje kilka tysięcy ludzi. Premier Kasjanow odmówił opuszczenia budynku. Na miejscach pozostali też pomocnicy i doradcy premiera.
Podczas akcji panował spokój, uczestniczyły w niej tylko jeden wóz strażacki i jedna karetka. Termin zakończenia ewakuacji wyznaczono na godzinę 14.20. Federalna Służba Ochrony oraz milicja przeszukują pomieszczenia siedziby rządu w poszukiwaniu bomby. Wydaje się jednak, że przeszukanie wszystkich jest niemożliwe: "Biały Dom" jest zbyt duży. (kar)