Moskwa chce do PiS. Złożyła deklarację i walczy o uznanie w partii
Za coraz bardziej radykalnym językiem Anny Moskwy kryje się walka o miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Sejmu – twierdzą źródła Wirtualnej Polski. Jak ustaliliśmy, szefowa resortu klimatu i środowiska już kilka miesięcy temu złożyła deklarację wstąpienia do partii rządzącej. Minister, która dotychczas nie angażowała się przesadnie w partyjną politykę, swoimi wypowiedziami chce wkupić się w łaski władz partii.
- My, niestety, nie możemy odebrać paszportów tym, którzy w Brukseli kłamią i działają przeciwko Polsce. Nie ma takiego narzędzia, ono byłoby niezgodne z prawem europejskim. Chociaż pewnie wielu z nas pewnie taką pokusę by miało – te słowa minister klimatu i środowiska na spotkaniu z wyborcami w Kozienicach pokazały jej nieznane oblicze.
Utrzymująca dotychczas dystans wobec partyjnej polityki Anna Moskwa, określana często wewnątrz obozu władzy jako "techniczna urzędniczka", użyła słów, których nie powstydziliby się najbardziej zaciekli partyjni siepacze. - Jeżeli ktoś jedzie za granicę i szczuje przeciwko swojemu państwu, to pytanie, czy jest jeszcze godzien, żeby stać pod biało-czerwoną flagą – kontynuowała. Przy okazji zapewniła, że przekaże ministrowi sprawiedliwości, "żeby przemyślał jakieś instrumenty prawne" w tej sprawie.
Wypowiedź wzbudziła konsternację nawet wśród niektórych polityków partii rządzącej. Wiceszef MSWiA Błażej Poboży, który zajmuje się polityką paszportową, stwierdził w Radiu Zet, że nie użyłby takich słów. – Traktuję je jako pewną figurę retoryczną, będącą efektem dużych emocji, które wyzwalają się na tego typu spotkaniach – dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Moskwa chce do PiS-u
Budzące kontrowersje wypowiedzi Anny Moskwy nie są przypadkowe. Według źródeł Wirtualnej Polski minister klimatu i środowiska zdecydowała, że chce być w PiS. Nasze źródła podkreślają, że jej ostry język to taktyka, która ma wzbudzić uznanie partyjnego aparatu.
"Pani minister kilka miesięcy temu złożyła deklarację wstąpienia do Prawa i Sprawiedliwości" – poinformował nas rzecznik resortu Aleksander Brzózka. Co ciekawe, to on odpowiedział na serię pytań skierowanych bezpośrednio do Anny Moskwy. Wysłaliśmy je SMS-em, a nie za pośrednictwem ministerstwa, bo nie dotyczą działań resortu, a polityki partyjnej.
Nasi rozmówcy podkreślają, że uznanie partyjnych kolegów to nie jedyny cel minister klimatu. Anna Moskwa walczy też o jedynkę na liście PiS w wyborach do Sejmu. W grę wchodzi m.in. okręg radomski, w którym ostatnio wiodące miejsce miał Marek Suski. - Doprowadzenie do zmiany w takim miejscu oznacza zaciętą walkę, tym bardziej, że Suski jest od lat blisko Jarosława Kaczyńskiego - mówi nasz rozmówca z klubu PiS.
"Za wcześnie na deklarację"
We wspomnianej wiadomości, którą wysłaliśmy do Anny Moskwy, zapytaliśmy wprost o zamiar startu do Sejmu, w tym z Radomia. Zapytaliśmy też, czy jej bardziej radykalny język ma związek z partyjną walką o miejsca na listach. "Aktualnie jest za wcześnie, aby deklarować start Pani minister w wyborach parlamentarnych" - napisał rzecznik resortu klimatu i środowiska.
"Na ten moment Pani minister skupia się na najważniejszych kwestiach, którymi zarządza w resorcie klimatu i środowiska, tj. m.in. zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego, rozwoju OZE, poprawy jakości powietrza i dalszych form wsparcia dla Polaków w zakresie trwającego kryzysu energetycznego wywołanego rosyjską agresją na Ukrainę" - dodał w oświadczeniu Aleksander Brzózka.
W ubiegłym tygodniu Anna Moskwa rozpoczęła również wyścig z politykami Solidarnej Polski w sprawie uchwały na temat "obrony polskich lasów". W mediach społecznościowych poinformowała, że z jej inicjatywy rząd przyjął stanowisko w tej sprawie.
"Lasy to nasze dobro narodowe i to leśnicy wiedzą jak o nie zadbać. Propozycje KE w tym zakresie byłaby niszcząca polskie lasy. Polskie lasy w polskich rękach na zawsze" - podkreśliła. Wcześniej podobne stanowisko zapowiadali współpracownicy Zbigniewa Ziobry.
We wtorek Moskwa dostała podziękowania od Morawieckiego - po tym jak Polska jako jedyne państwo unijne zagłosowała przeciwko zakazowi sprzedaży samochodów spalinowych do 2035 r.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski