ŚwiatMoskiewscy milicjanci prześladują Czeczenów

Moskiewscy milicjanci prześladują Czeczenów

Mieszkający w Moskwie Czeczeni padają ofiarą
prześladowań ze strony milicji po piątkowym wybuchu w moskiewskim
metrze - przyznała Swietłana Gannuszkina, przedstawicielka rosyjskiego ruchu praw człowieka.

Według Gannuszkiny, szefowej organizacji Współpraca Obywatelska i członkini Komisji Praw Człowieka przy prezydencie Rosji, od piątkowej eksplozji jej organizacja otrzymuje wiele telefonów ze skargami od Czeczenów.

"Milicja wzywa ludzi do stawiania się na komisariatach, odmawia przy tym żadnych wyjaśnień, próbuje pobierać odciski palców, mamy nawet przypadki nachodzenia Czeczenów w domach" -powiedziała Gannuszkina.

Według niej, już wcześniej w Moskwie dochodziło do akcji wymierzonych przeciwko kilkusettysięcznej wspólnocie czeczeńskiej, jednak przed piątkowym wybuchem, który kosztował życie 39 osób, sytuacja była bardzo spokojna i prawie nie było telefonów ze skargami.

"Teraz dochodzi niekiedy do dramatycznych scen. Mieliśmy telefon od jakiejś czeczeńskiej rodziny - ktoś krzyczał do słuchawki, że milicja dobija się do drzwi, potem przerwało łączność - nie wiemy kto to był i co się z nim stało" -powiedziała Gannuszkina.

Zdaniem działaczki obrony praw człowieka, podobnie jak po wielu innych zamachach, są przypadki wyrzucania Czeczenów z pracy, inni boją się wychodzić z domów w obawie, że natkną się na jeden z patroli milicyjnych. "W sobotę dzwonił do mnie nasz dzielnicowy i zaczął o wszystko wypytywać, gdzie pracuję, co robię, kto ze mną mieszka" - powiedziała PAP jedna z kobiet prosząca o nieujawnianie jej danych.

Pierwsze zapowiedzi zaostrzenia polityki wobec moskiewskich Czeczenów pojawiły się tuż po zamachu. W sobotę mer Moskwy Jurij Łużkow zapowiadał "radykalne wzmocnienie działań służb migracyjnych i milicji tak, aby wykryć i usunąć nielegalnych gości".

Jeszcze wcześniej jeden z liderów narodowo-lewicowego bloku "Ojczyzna" Dmitrij Rogozin otwarcie oskarżył o pomoc w zamachu mieszkających w stolicy Czeczenów. "To etniczna przestępczość popiera przyjeżdżających do Moskwy terrorystów, to ona ma tutaj kapitał i narzuca swoją wolę władzom. Ta etniczna przestępczość poczyna sobie bezczelnie. Powinno się jej stawić najtwardszy opór" - powiedział Rogozin.

W tym samym czasie w moskiewskim metrze pojawiły się rasistowskie ulotki. "Kaukaz - dziś twój sąsiad, jutro twój władca" - napisał autor jednej z nich, podczas gdy autor innej wzywał do "obrony białej rasy".

Jak na razie śledztwo nie wskazało żadnego podejrzanego o spowodowanie piątkowego wybuchu, jednak już w piątek prezydent Władimir Putin oskarżał czeczeńskich separatystów walczących pod dowództwem Asłana Maschadowa. Ci odrzucają odpowiedzialność za zamach, do którego na razie nie przyznaje się żadne ugrupowanie.

"Piątkowe wydarzenie przekształci się z pewnością w kolejną antyczeczeńską awanturę i propagandę wojny" - skomentował w były przewodniczący rosyjskiego parlamentu - Czeczen Rusłan Chasbułatow - "Nie jestem w stanie ocenić jakie przybierze ona rozmiary".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)