Morderstwo dziennikarki Daphne Caruana Galizia. Niemcy otrzymały materiał dowodowy. Rodzina nie ufa maltańskim śledczym
Rodzina zamordowanej dziennikarki Daphne Caruana Galizia nie ufają śledczym we własnym kraju. Dlatego laptopy i dokumenty do przeanalizowania danych przekazała niemieckiemu Federalnemu Urzędowi Kryminalnemu.
Była nazywana jednoosobowym Wikileaks i najsłynniejszą dziennikarką w kraju. Odkryła międzynarodowy proceder prania brudnych pieniędzy i samotnie walczyła z korupcją władz. Daphne Caruana Galizia budziła olbrzymie emocje. I prawdopodobnie dlatego zginęła.
Wg relacji mediów, dwa laptopy i trzy twarde dyski Daphne Caruana Galizia z materiałem dowodowym ws. korupcji na Malcie, mają się znajdować w Federalnym Urzędzie Kryminalnym (BKA) w Wiesbadenie. Rodzina zamordowanej przed rokiem znanej dziennikarki śledczej odmówiła przekazania ich maltańskim śledczym, ponieważ Caruana Galizia nie ufała lokalnej policji. Donoszą o tym dziennik "Süddeutsche Zeitung" i hamburski tygodnik "Die Zeit" zajmujące się w ramach projektu "Daphne", wyjaśnieniem zabójstwa maltańskiej dziennikarki. Federalny Urząd Kryminalny poinformował Deutsche Welle, że nie planuje wydania żadnego oświadczenia w tej sprawie.
Na laptopach i twardych dyskach mają znajdować się - zgodnie z doniesieniami mediów - zebrane przez dziennikarkę informacje i jej korespondencja. Uważa się je za wyjątkowo ważne, ponieważ mogą one zawierać informacje o nieznanych dotychczas motywach sprawców morderstwa.
Korupcja na szczytach władzy?
53- letnia dziennikarka zarzucała maltańskiemu rządowi korupcję. 16 października pod jej samochód podłożono bombę. Śmierć dziennikarki poruszyła cały świat. Daphne Caruana Galizia prowadziła śledztwo w związku z aferą Panama Papers. Powiązania z tą aferą zarzucała premierowi maltańskiego rządowi, socjaldemokracie Josephowi Muscatowi i jego żonie.
Mąż dziennikarki i jej synowie obawiają się, że materiały dowodowe mogą zostać zniszczone przez maltańską policję, albo w prowadzonym śledztwie ujawnieni zostaną informatorzy dziennikarki. Dlatego postanowili oddać wszystkie materiały dowodowe niemieckim śledczym. To ma zagwarantować, że nikt nie zniszczy dowodów.
Prokuratura w Wiesbaden miała poinformować sędziego śledczego na Malcie, że w razie potrzeby, możliwe jest przekazanie co najmniej kopii informacji z laptopów i twardych dysków w ramach dwustronnej pomocy prawnej, o którą władze maltańskie musiałyby poprosić, powiedział rzecznik prasowy redakcji tygodnika "Die Zeit”.
Sędzia maltańskiego sądu administracyjnego Aaron Bugeja również został poinformowany o przekazaniu materiału dowodowego do Niemiec, ponieważ w ubiegłym roku zabiegał on o pomoc w prowadzonym dochodzeniu. Do tej pory śledczy z Malty mieli dostęp tylko do laptopa, z którego dziennikarka korzystała ostatnio w 2015 roku. Urzędnicy niemieccy powiedzieli "Süddeutsche Zeitung", że nie można wykluczyć, że także inne władze maltańskie będą zadawać pytania w celu uzyskania dostępu do danych komputerowych.