Morawiecki ujawnił kulisy rządów PiS. "Trzeba przełknąć gorzką pigułkę"
Kiedy Mateusz Morawiecki był premierem, przez dłuższy czas dochodziło do tarć między nim a Zbigniewem Ziobrą. Teraz były premier opowiedział o swoich relacjach z byłym ministrem sprawiedliwości. Zdradził też, dlaczego PiS nie zerwało koalicji z Solidarną, a obecnie Suwerenną Polską. - Rządy mniejszościowe kończyły fatalnie - przyznał.
19.07.2024 | aktual.: 19.07.2024 08:04
O relacjach ze Zbigniewem Ziobrą Mateusz Morawiecki opowiedział w programie prof. Antoniego Dudka "Dudek o polityce". Nawiązano do reformy sprawiedliwości, której Ziobro trzymał się tak kurczowo, że często przeciwstawiał się decyzjom ówczesnego premiera.
- Miał swoje wyobrażenie na temat tego, jak reforma sprawiedliwości powinna być realizowana. To nie tajemnica, że się różniliśmy. Ja jestem człowiekiem kompromisu, który w kompromisie chce wypracować rozwiązanie w danym środowisku, tu w środowisku sędziowskim - twierdził Morawiecki.
Polityk PiS mówił, że po pewnym czasie obywatele poczuli się zmęczeni reformą wymiaru sprawiedliwości. - Ja doceniam zapał w Solidarnej Polsce, bo Ministerstwo Sprawiedliwości było w domenie Solidarnej Polski i doceniam wolę zmiany, ale wiadomo, że wyszło to nie najlepiej - stwierdził Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki o koalicji
Były premier powiedział również, dlaczego, mimo niesnasek, Prawo i Sprawiedliwość pozostało w koalicji z frakcją Ziobry. Morawiecki przyznał, że zdecydowała w tym przypadku sejmowa arytmetyka - bez ziobrystów nie udałoby się utrzymać rządów większości.
- Rządy mniejszościowe kończyły fatalnie - zauważył gorzko polityk.
"Czasem trzeba przełknąć gorzką pigułkę"
Morawiecki wspominał również rozstanie z Jarosławem Gowinem, który został odwołany z funkcji wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii w sierpniu 2021 roku.
Przyznał, że był to wyjątkowo trudny czas w jego rządach, ponieważ liczba koalicjantów wynosiła zaledwie o jednego posła więcej, niż jest to wymagane do utrzymania większości parlamentarnej.
- To sprawiało, że byliśmy bardzo wrażliwi pod kątem ewentualnych kolejnych odejść, secesji. Ja jako prezes Rady Ministrów widziałem swoją rolę też w tym, by łagodzić te napięcia i czasem przełknąć gorzką pigułkę. Bo też łatwo było się pokłócić, a bez tego trudno byłoby zbudować coś konstruktywnego - skomentował.
Źródło: "Super Express"