Moralność jak królowa - jest jedna
„Podwójna moralność” – coraz częściej w mediach pojawia się to określenie. Wzburzeni dziennikarze i internauci komentują w ten sposób romans Kazimierza Marcinkiewicza z Isabel; wulgaryzmy, których używał w TVN Kamil Durczok; seksafery z udziałem polityków Samoobrony; podejrzenia nadużycia władzy przez Waldemara Pawlaka itp. Nie czuję się uprawniony do tego, by którąkolwiek z tych osób oceniać i tego nie zrobię. Pomyślałem jednak, że warto spojrzeć na to zagadnienie z trochę szerszej perspektywy.
12.03.2009 11:54
Jesteśmy społeczeństwem, które w znaczącej większości składa się z katolików. Dla 90% z nas (tak przynajmniej pokazują sondaże) największym autorytetem jest Jan Paweł II. Dla katolików jest tylko jeden wyznacznik moralności – jest nim Dekalog. Dziesięć Przykazań Bożych, które jasno określają co jest dobre, a co złe.
Czy nie jest tak, że ową „podwójną moralność” każdy z nas mógłby przypisać również sobie? Tak z ręką na sercu… Każdy z nas od czasu do czasu robi coś, czego nie powinien zrobić! Niezależnie od tego, czym się na co dzień zajmujemy, jakie są nasze doświadczenia życiowe, wykształcenie, stan majątkowy. Po prostu taka jest istota człowieczeństwa, że mamy prawo popełniać błędy. A nawet podejmować decyzje, które są sprzeczne z wyznawanymi przez nas zasadami.
Nie znam nikogo, komu udałoby się przejść przez życie bez żadnych potknięć. Kto nie ma za sobą zachowań, których się teraz wstydzi. Ilu z nas porzuca swoje rodziny dla młodszej kobiety? Ilu klnie jak szewc dając upust swojej złości? Ilu zdradza swoich partnerów na delegacjach i w agencjach towarzyskich? Ilu wykorzystuje swoją pozycję do „załatwienia czegoś” sobie lub bliskim? Ilu molestuje koleżanki z pracy? Lub choćby onanizuje się wyobrażając sobie ich nagie ciała?
„Kto z was jest bez winy, niech pierwszy kamień rzuci!” Skąd więc się bierze to święte oburzenie mediów zachowaniem osób publicznych? Żyjemy w czasach, w których media stały się władzą. Dziennikarze piszą to, co chce przeczytać publiczność. Mam nieodparte wrażenie, że popularność tych wszystkich wątków z „podwójną moralnością” w tle bierze się właśnie z naszej niedoskonałości. I że fajnie czujemy się, kiedy jakaś osoba publiczna staje się tematem takich rozważań.
Nie bronię nikogo, ale też nie atakuję. Apeluje tylko do Państwa o odrobinę obiektywizmu. I jeszcze jedno. Nie ma czegoś takiego jak „podwójna moralność”. Moralność jest tylko jedna. By ująć to żartobliwie, to jak z królową – jest tylko jedna!
Piotr