MON: Polska nie może uczestniczyć we wszystkich misjach
Udział w misjach przynosi korzyści, ale polskie wojsko nie może uczestniczyć i w misjach NATO, i ONZ z powodu ograniczonych zasobów finansowych i ludzkich - wyjaśniał senackiej komisji obrony wiceszef MON Stanisław Komorowski.
09.03.2010 | aktual.: 10.03.2010 08:13
Senatorowie wysłuchali we wtorek informacji MON o misjach zagranicznych z udziałem polskich żołnierzy.
- Misje to narzędzie naszej polityki zagranicznej, z drugiej strony na szali musimy położyć możliwości finansowe i ludzkie, zobowiązania wynikające z członkostwa w NATO - mówił wiceminister. Przypomniał, że rządowa strategia udziału w misjach, która była podstawą wycofania polskich kontyngentów z misji ONZ w Libanie, na Wzgórzach Golan i w Czadzie, uwzględnia m.in. sugerowany przez NATO udział wojska w misjach na poziomie 8% liczebności sił lądowych.
Zgodnie z tym zaleceniem, optymalna liczba polskich żołnierzy za granicą to 3200-3800 osób. Jak podał Komorowski, obecnie na misjach przebywa 2643 żołnierzy, uczestniczących w operacjach ISAF w Afganistanie, misji szkoleniowej NATO w Iraku, w Kosowie (KFOR) oraz w Bośni i Hercegowinie (unijna misja Althea). Zaznaczył, że po planowanym zwiększeniu kontyngentu afgańskiego - do 2600 osób na miejscu i 400 w odwodzie - liczba żołnierzy przeznaczonych do działań za granicą będzie się mieścić w widełkach 3200-3800. - Gdybyśmy chcieli jeszcze pozostać w misjach ONZ, byłoby to ponad cztery tysiące - zauważył.
Szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor powiedział, że udział w misjach pod egidą ONZ był podyktowany potrzebą umocnienia pozycji międzynarodowej Polski i międzynarodowymi zobowiązaniami. Jego zdaniem przyniosło to efekty: wzmocniły tę pozycję, poprawiły sytuację miejscowej ludności. Dla wojska cenne było doświadczenie "działania w trudnych warunkach, czasem w bardzo nieprzyjaznym środowisku"; właśnie wtedy wielu wojskowych po raz pierwszy zetknęło się ze sposobami działania innych armii, w tym członków NATO, i koniecznością współpracy w wielonarodowym środowisku. - Operacje ONZ były dla nas szkoła podstawową, operacje na Bałkanach szkołą średnią, uniwersytetem - Irak i Afganistan - podsumował Gągor.
Przewodniczący komisji Stanisław Zając zwrócił uwagę na "ton żalu", jaki pojawił się także na poniedziałkowej odprawie kierowniczej kadry MON, gdy mówiono o rezygnacji z misji ONZ. - Czy uważają panowie, że kapitał wypracowany przez polskich żołnierzy został właściwie wykorzystany, czy, kiedy opuszczamy Czad, nie powinno za tym iść działanie naszych przedstawicielstw gospodarczych? - pytał.
Komorowski odpowiedział, że udział w misji w Czadzie - przez pierwszy rok prowadzonej pod auspicjami UE - wynikał z kalkulacji politycznych związanych z członkostwem w Unii i stracił rację bytu po przejęciu misji przez ONZ.
W ubiegłym roku po 35 latach polscy żołnierze wycofali się z prowadzonej przez ONZ misji UNDOF na Wzgórzach Golan, z misji UNIFIL w Libanie, w której brali udział przez 17 lat, po kilkunastu miesiącach Polska zrezygnowała z misji MINURCAT w Czadzie.