MON nie będzie miało bezpiecznego lądowania
Ministerstwo Obrony nie zrealizuje kontraktu na zakup
radiolokacyjnych systemów lądowania. Firma, od której
chciało kupować sprzęt, ma kapitał założycielski w
wysokości 1000 dolarów. Wartość kontraktu to 89 mln
zł.
Ministerstwo Gospodarki odmawia podpisania porozumienia w tej sprawie - powiedział podsekretarz stanu, Henryk Ogryczak. Dodał, że dostawca nie chce zobowiązać się do wykanania umowy na warunkach polskiego prawa.
Kontrakt w sprawie zakupu radiolokacyjnych systemów lądowania MON podpisał przed wejściem w życie tzw. ustawy offsetowej. Na mocy ustawy, dostawca sprzętu powinien, na zasadzie umowy wiązanej, zainwestować część zysków ze sprzedaży sprzętu w polski przemysł zbrojeniowy.
Wiceminister gospodarki potwierdził również, że firma, która miała sprzedać Polsce systemy radiolokacyjne, jest zarejestrowana w jednym z krajów nazywanych rajami podatkowymi. Jej kapitał założycielski to jedynie 1000 dolarów.
Nie wiadomo co stanie się z pieniędzmi zarezerwowanymi na ten cel w budżecie i złożonymi w depozycie w Ministerstwie Finansów. Minister Obrony przesłał w tej sprawie list do premiera. Prosi w nim o możliwość wydania tej sumy na zakup innego sprzętu.
Do zainstalowania nowoczesnych systemów lądowania zobowiązała się Polska wobec NATO. Systemy lądowania GCA 2000 miały być zainstalowane na pięciu lotniskach wojskowych. Realizacja zobowiązania stoi pod znakiem zapytania.
W piątek rano dowódca wojsk lotniczych gen. Andrzej Dulęba nie mógł wylądować na lotnisku w Powidzu, ze względu na awarię przestarzałego systemu radiolokacyjnego. Tamże doszło 13 czerwca do wypadku Su-22, w którym zginęło dwóch pilotów. (mp)