Mołdawia odpowiada Rosji. "Nie ma nic do zaoferowania"
"Rosja nie ma prawa uczyć nas demokracji" - oświadczyło mołdawskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Resort wydał komunikat w związku ze wzrostem napięcia między obydwoma krajami po tym, jak separatystyczny region Naddniestrza zwrócił się do Moskwy o pomoc.
Apel do Rosji wystosował tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów, który zebrał się w środę w Tyraspolu. Kongres zaapelował do Rosji o "wdrożenie środków ochrony Naddniestrza w obliczu rosnącej presji ze strony Mołdawii". Według separatystów, Kiszyniów blokuje ich gospodarczo.
W odpowiedzi Rosja oświadczyła, że odpowiednie urzędy "rozpatrzą tę prośbę".
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że rząd Mołdawii "podąża śladami Kijowa". Nawiązał w ten sposób do kremlowskiej, kłamliwej narracji o prześladowaniu ludności rosyjskojęzycznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: pogrzeb Aleksieja Nawalnego. Tłumy w Moskwie
Kryzys w Naddniestrzu. Kiszyniów ostro odpowiada Moskwie
W sobotę rząd w Kiszyniowie wystosował oficjalną odpowiedź na komunikaty wysyłane z Kremla.
"Minister Ławrow i reżim Kremla nie mają moralnego prawa wygłaszać wykładów na temat demokracji i wolności. Kraj, który więzi i zabija polityków opozycji, bezpodstawnie atakuje swoich sąsiadów, nie ma nic do zaoferowania światu poza krwią i bólem"- napisano w komunikacie ministerstwa spraw zagranicznych Mołdawii.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP