Mołdawia odcina się od Rosji. Opuszcza Wspólnotę Niepodległych Państw
Kiszyniów robi krok, który oddali kraj od rosyjskiej kurateli. Występuje ze Wspólnoty Niepodległych Państw, organizacji polityczno-gospodarczo-wojskowej, będącej podtrzymaniem więzi dawnych krajów ZSRR z dawną "centralą" w Moskwie. Mołdawia uznała, że Rosja zagraża jej niepodległości i suwerenności.
Przewodniczący mołdawskiego jednoizbowego parlamentu Igor Grosu oznajmił na początku tygodnia, że zalecił prawnikom przygotowanie dokumentów służących wycofaniu Kiszyniowa z porozumienia o członkostwie w WNP. Jak poinformował polityk, decyzję tą poprzedziły zarówno debaty na najwyższym szczeblu państwowym, jak i konsultacje społeczne.
Mołdawskie władze doszły do wniosku, że członkostwo w WNP przynosi straty. Jak podał PAP, przewodniczący mołdawskiego parlamentu powiedział, że kraj odczuł tej zimy dotkliwie rosyjski "szantaż energetyczny".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mołdawia odcina się od Rosji. Opuszcza Wspólnotę Niepodległych Państw
Według niedawnych doniesień z Kiszyniowa, kraj wszedł w posiadanie danych wywiadowczych, z których wynikać ma, że Kreml chciał przeprowadzić zamach stanu i operację wojskową przejęcia lotniska w stolicy.
- Obecność republiki w WNP nie pomogła nam przez 30 lat rozwiązać konfliktu naddniestrzańskiego, nie pomogła usunąć armii rosyjskiej z terytorium Mołdawii, nie uchroniła nas przed embargiem handlowym w najbardziej skomplikowanych czasach - wyjaśnia przedstawiciel parlamentu w Kiszyniowie.
Sprawa Naddniestrza, o której wspomina polityk, to problem obszaru, położonego na granicy Mołdawii i Ukrainy. Ziemie dawniej należały do Mołdawii, ale po rozpadzie ZSRR pozostały pod rosyjskim wpływem. Teraz władzę w regionie sprawuje separatystyczny rząd skłaniający się ku Rosji.
"Upokorzenie Putina"
Jak podaje fińska gazeta "Ilta Sanomat", były szef fińskiego wywiadu, generał Pekka Toveri, określił mołdawską decyzję mianem "upokorzenie Putina".
- To zły znak dla Putina. Przykładowo Armenia zagroziła wycofaniem się z defensywnej organizacji OUBZ. Rosja uznała te kraje za znajdujące się w strefie jej zainteresowań i dość dobrze kontrolowane - stwierdził Toveri. Rosjanie natomiast komentują to jako "przysięgę wierności Zachodowi".
Zdaniem wojskowego decyzja jednego kraju może być inspiracją także dla innych. Pozycję Mołdawii ułatwia fakt, że nie ma ona wspólnej granicy z Rosją.
- Nawet gospodarczo stosunki Mołdawii z Rosją uległy pogorszeniu. Na przykład Kazachstan graniczy z Rosją i jest od niej bardziej zależny ekonomicznie. Kiedy jeden odpada, inni również zaczynają myśleć, czy to ma sens - mówi fiński parlamentarzysta.
Na decyzję Kiszyniowia zareagowała także Moskwa. - Zrobią sobie krzywdę, także finansowo. Istnieją różne umowy, które pomagają Mołdawii, a nie na odwrót - powiedział agencji informacyjnej RIA Novosti Leonid Kałasznikow, przedstawiciel Państwowej Dumy.