"Mógłbym mówić o Żołnierzach Wyklętych i być na sztandarach". Olimpijczyk przywraca pamięć o Żydach

- Wyobraź sobie: ja, olimpijczyk, który opowiada o wyklętych. Byłbym na sztandarach - mówi Dariusz Popiela, wicemistrz Europy w kajakarstwie górskim. Postanowił walczyć o to, aby do jego miasta powróciła pamięć o Żydach. O to już tak łatwo nie jest.

"Mógłbym mówić o Żołnierzach Wyklętych i być na sztandarach". Olimpijczyk przywraca pamięć o Żydach
Źródło zdjęć: © www.dariuszpopiela.pl
Piotr Barejka

Piotr Barejka, Wirtualna Polska: Nowy Sącz zapomniał o Żydach, choć przed wojną stanowili ponad 30 proc. mieszkańców miasta. Dlaczego zdecydowałeś, że chcesz tę historię przypomnieć?

Dariusz Popiela: Nie było żadnych rocznic związanych z żydowską historią, żadnych uroczystości. Zacząłem działać przez wstyd, że nic o tej historii nie wiem. Dlatego zebraliśmy się w parę osób i stworzyliśmy oddolny ruch, aby tę pamięć przywrócić. Na początku na uroczystości przychodziło po pięć czy sześć osób. Dopiero z czasem nasze działania zostały dostrzeżone.

Działacie już prawie siedem lat, wciąż jako oddolny ruch?

Tak, udział miasta jest właściwie żaden. Przedstawiciele władz zaczęli pojawiać się na uroczystościach, to tyle. Wciąż nie mamy od nich żadnego wsparcia finansowego. Pewnie gdybym zaangażował się w działalność na rzecz Żołnierzy Wyklętych to byłbym na sztandarach.

Aż tak?

Na czele marszów na ich cześć idą władze, temat jest w prasie, mówi się o nim głośniej i więcej. Nawet na ulicach widać ten wysyp patriotycznych koszulek i bluz. Poza tym wyobraź sobie: ja, olimpijczyk, który opowiada o wyklętych. Nowy Sącz to podatny grunt na coś takiego. My musieliśmy wykonać straszną robotę, żeby w ogóle nas zauważono.

Dlaczego historia Żydów powróciła tak późno?

Powodów na pewno jest wiele. Przede wszystkim skutecznie udało się rozdzielić jedną wspólną historię na dwie oddzielne: jest historia Żydów i nie-Żydów. To bardzo duży problem, bo o jednej się uczy, a o drugiej trochę zapomina. Ja przed oczami mam ofiary i taka pamięć jest moim zdaniem niezwykle ważna. Pamięć, w której nie ma polityki. Zginęli ludzie i trzeba zrobić wszystko, żeby pamięć o nich przetrwała, po prostu.

Słyszy się co jakiś czas o niszczeniu miejsc pamięci. W niektórych mediach wybrzmiewają antysemickie wypowiedzi. Spotykasz się w swojej działalność z niechęcią innych?

Ludzie często piszą do mnie, że po co to robię, skoro to nie moja historia. Pytają, czy mam żydowskie korzenie. Mieliśmy też nieprzyjemną sytuację, kiedy organizowaliśmy spotkanie w synagodze. Wyszliśmy przed świątynie, a tam na murze ktoś bazgrolił obraźliwe hasła, wyzwiska. Zadzwoniliśmy po policję, żeby coś z tym zrobić, ale do dzisiaj nie udało się złapać sprawcy.

Co odpowiadasz, gdy ktoś pisze, że to nie jest "twoja historia"?

Krótko: to jak najbardziej nasza historia. Nie możemy oddzielić się od tej historii murem, bo dotyczy osób innego wyznania. Pytam wtedy, co gdyby tak z dnia na dzień zniknęły cztery sądeckie osiedla, to czy byśmy tego nie pamiętali? Zaprzęgliśmy te ofiary w wielką historię, nie tędy droga. Dodaję też, że żydowskich korzeni nie mam, dokładnie to sprawdziłem.

Poza tym ktoś mi powiedział, że on się nie dziwi, że wpłaty są Ameryki czy innych krajów, bo tam jest społeczność żydowska. A ja się temu właśnie dziwię, bo nie upamiętniam amerykańskich, angielskich czy francuskich żydów, ale tych sądeckich albo z Krościenka. To byli nasi sąsiedzi.

Można powiedzieć, że próbujecie pokazać człowieka człowiekowi w tej historii.

To kluczowa sprawa: spojrzeć przez pryzmat ofiar, niewinnych ludzi. Nie powinniśmy patrzeć na Zagładę przez pryzmat liczb. Poza tym walczymy z niezrozumieniem, przebijamy potężne stereotypy, które nadal są obecne. Spory odsetek ludzi wciąż wierzy w mit, że Żydzi porywali dzieci na macę. Myślałem, że to już w książkach zostanie jako miniona epoka, a tymczasem nadal żyje.

W jaki sposób opowiadacie historię przez pryzmat ofiar?

Teraz pracuję nad stworzeniem miejsca pamięci w Krościenku. Jednak nie chcę, aby to przywrócenie pamięci ograniczyło się do pomnika. Mam kompletną listę Żydów z Krościenka, mam nagrania tych ludzi, którzy z płaczem wspominają swoje rodzinne strony i sąsiadów. Chcę to wszystko pokazać ludziom, którzy mieszkają tam dzisiaj.

Tego właśnie brakuje w przekazach o Zagładzie: przełożenia na naszą codzienność, tak jakby to nas spotkało, nas dotyczyło. Ci ludzie przecież żyli w tych samych miejscach co my, to samo robili, mieli podobne problemy.

Co sądzisz o obecnej dyskusji, która toczy się wokół nowelizacji ustawy o IPN?

Ten spór to wstrętny czas. Gdybyśmy skupili się na dyskusji wokół udziału Polaków w mordach na Żydach, to by była twórcza dyskusja, lekcja historii. Ale kiedy w grę wchodzi obrażanie, antysemickie kalki, to wtedy trudno mówić o walce o prawdę. Powinniśmy się skupić na tym, żeby o Zagładzie więcej edukować, mówić prawdę i pogodzić się z tym, że historia nie jest czarno-biała. My tafiliśmy z przekazem do szkół i sukcesem jest to, że w ostatniej rocznicy likwidacji sądeckiego getta udział wzięło trzysta osób.

_Dariusz Popiela - wicemistrz Europy w kajakarstwie górskim, olimpijczyk z Pekinu, działacz Sądeckiego Sztetlu. Obecnie prowadzi zbiórkę pieniędzy na budowę pomnika w Krościenku, którego otwarcie planuje na czerwiec.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)