Mógł stanąć przed sądem, bo bał się... żony
Nie lada kłopotów mógł przysporzyć sobie 42-letni mieszkaniec osiedla na warszawskiej Woli. Gdy stracił 3 tysiące złotych, poinformował o tym fakcie małżonkę. By ubarwić okoliczności, w jakich to się stało, opowiedział historię o napadzie i kradzieży. Kobieta zażądała, by koniecznie zgłosił zdarzenie na Policję. W strachu przed żoną mężczyzna pojawił się w komendzie przy ulicy Żytniej.
42-letni mieszkaniec osiedla Ulrychów w poniedziałek rano w wielkim przygnębieniu poinformował żonę, że został zaatakowany przez nieznanych mu mężczyzn i okradziony. Sprawcy zabrali mu 3 tysiące złotych. Trzeźwo myśląca kobieta natychmiast nakazała mężowi zgłosić rozbój wolskim policjantom. Tak też się stało. Zaciągnęła męża do dyżurnego i poleciła zgłosić utratę gotówki. Mężczyzna przedstawił policjantowi całe zdarzenie.
Gdy przyszła pora na złożenie oficjalnego zawiadomienia o popełnionym przestępstwie i funkcjonariusz pouczył mężczyznę o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, 42-latek rozpłakał się. Potem spokojnie opowiedział policjantowi, że w wielkim strachu przed małżonką wymyślił całą tę historię, a pieniądze po prostu przepił.
Mężczyzna uniknął tym samym odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.