Mogą namierzyć po śmieciach. Strażniczki z Gdańska pokazały, że można
Strażniczki miejskie z Gdańska ustaliły personalia kobiety, której nie chciało się chodzić do altanki śmietnikowej, więc zostawiała worki sąsiadce pod domem. Dokonały tego w nietypowy sposób – przeszukując zostawione przez nią worki. Tamtejsza straż udowodniła, że można namierzyć człowieka dzięki jego śmieciom.
Chodzi o kamienicę przy Trakcie św. Wojciecha w dzielnicy Orunia, która nie cieszy się dobrą sławą. Dawniej śmietnik stał blisko budynku, ale teraz śmieci trzeba wyrzucać nieco dalej. Młoda kobieta uznała, że nie będzie się tam jednak fatygowała, więc wielokrotnie wyrzucała odpady tam, gdzie dawniej stał kosz. A kiedy jej się nie chciało chodzić nawet tam, to zostawiała je pod oknem sąsiadów. Jej zdaniem miasto powinno je stamtąd zabierać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mentzen wyśmiał Morawieckiego. Zapytaliśmy też o tajemniczą kamerkę
Jedna z mieszkanek miała już tego dość. Zgłosiła sprawę straży miejskiej z informacją, że nie wie, kto wyrzuca śmieci. Strażniczki z szóstego referatu przyjechały na miejsce i postanowiły rozwiązać ją w nietypowy sposób. Zajrzały do worków ze śmieciami i wyciągnęły z nich paragony. Były wśród nich m.in. te od kosmetyczki i ze sklepu odzieżowego. Zaczęły pytać mieszkańców, kto może być ich właścicielem, szukając przy tym różowych worków przy innych posesjach. Trafiły w ten sposób do drzwi 25-latki.
Ta szybko się przyznała do całego procederu. Jej zdaniem nie robiła nic złego. Dostała polecenie zabrania wszystkich śmieci, do czego się szybko zastosowała, a także mandat 500 zł.
Dla niej to nauczka, a dla jej podobnych przestroga
Samorządowcy w całym kraju nieraz straszą mieszkańców, że jeśli będą wyrzucać śmieci byle gdzie, to da się łatwo ustalić ich personalia. Często są to słowa bez pokrycia. Zdarzenie z Gdańska pokazuje jednak, że to prawda, choć tam municypalni sięgają rzadko po taką metodę.
- Najczęściej w takich przypadkach działamy na zgłoszenie. Tu mieliśmy taką sytuację. Jeśli to zdarza się gdzieś indziej, to warto zgłosić to straży miejskiej – radzi w rozmowie z Wirtualna Polską Monika Domachowska z gdańskiej straży miejskiej.