Mobbing w łódzkiej "Filmówce"? "Po pierwszym zgłoszeniu ruszyły kolejne”
Jak ustaliła Wirtualna Polska, wewnętrzna komisja na łódzkiej "filmówce" bada kolejne przypadki niewłaściwych zachowań wykładowców. Po tym, jak o ewentualnych nieprawidłowościach opowiedziała absolwentka szkoły, do władz uczelni zaczęły zgłaszać się kolejne osoby. A resort kultury poprosił szkołę filmową w Łodzi o wyjaśnienia.
- Obecnie prowadzimy postępowania wobec czterech pedagogów na jednym z wydziałów. Na razie są to postępowania wyjaśniające. Dotyczą osób wskazanych w zawiadomieniach naszych studentów. Anonimowa skrzynka, do której można zgłaszać ewentualne przypadki łamania prawa, cały czas działa. Jesteśmy obecnie na etapie intensywnych prac komisji, polegających na weryfikacji zgłoszeń. Wśród zgłoszonych przypadków, są też takie, które dotyczą przekraczania granic fizycznych wobec studentek - mówi Wirtualnej Polsce Pełnomocnik Rektora ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji w Szkole Filmowej w Łodzi Monika Żelazowska.
Przypomnijmy, afera na łódzkiej "filmówce" wybuchła w marcu br. Wszystko zaczęło się od zarzutów absolwentki szkoły filmowej Anny Paligi. W swoim wpisie na Facebooku ujawniła, że za murami legendarnej uczelni miało dochodzić do mobbingu, wykorzystywania seksualnego, przemocy psychicznej i fizycznej.
Wykładowcy mieli rzucać krzesłem w studentów
W opinii absolwentki, na wydziale aktorskim panowało "absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy łamać i przyzwyczajać do zaciskania zębów". Z kolei doświadczanie przemocy miało im pomóc w zostaniu lepszymi aktorami.
"Studenci, wychodząc do świata profesjonalnych planów filmowych, nie są przygotowani na stawianie oporu manipulacjom i zastraszaniu. To prowadzi do kontuzji, frustracji, zaburzeń odżywania, załamań nerwowych” – alarmowała Paliga.
Wpis absolwentki "filmówki" odnosił się do konkretnych zachowań i nazwisk. Paliga opisała konkretnych wykładowców, którzy mieli rzucać w studentów krzesłem, uderzyć w twarz studentkę, a także zmuszać studentkę do nagości słowami, że jeśli nie wykona polecenia, wyleci ze szkoły.
Wspomniano również o wykładowcy, który rozbierał studentów, by mówili o tym, co nie podoba im się w ciele swojego partnera. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że trwające postępowania wewnętrznej komisji dotyczą właśnie wykładowców, które opisała absolwentka.
Jej wpis w mediach społecznościowych wywołał prawdziwą burzę. Do sprawy szybko odniosła się rektor łódzkiej filmówki dr hab. Milenia Fiedler.
"Jako Rektorka – pełniąca funkcję od września 2020 roku – oświadczam, że w Szkole Filmowej w Łodzi niedopuszczalne są zachowania, które noszą znamiona molestowania czy przemocowego traktowania Studentów i Studentek, i nie będą tolerowane” – oświadczyła Fiedler. I zapowiedziała wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych. Na uczelni ruszyły również prace Komisji Antymobbingowej i Antydyskryminacyjnej.
Sygnał dla studentów. Ruszyła lawina zgłoszeń
Na uczelni szybko się okazało, że takich przypadków może być więcej. Studenci swoje informacje przekazywali anonimowo na specjalne adresy mailowe i tzw. skrzynki zaufania.
- Wystąpienie Anny Paligi dało wielu osobom impuls. Po jej wystąpieniu ruszyła lawina zgłoszeń. Zarówno w obronie pedagogów, jak i z poważnymi zarzutami. Anna nie pisała tylko o sobie, ale też ujawniła sytuacje z udziałem innych studentów. I oni również się do nas zgłosili. Opisali swoje doświadczenia, jak to wyglądało z ich perspektywy - mówi WP Pełnomocnik Rektora ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji w Szkole Filmowej w Łodzi Monika Żelazowska.
I jak dodaje, najstarsze zgłoszenie dotyczyło sytuacji sprzed 16 lat.
- Niektóre doniesienia nie nadają się do rozpoznania, właśnie ze względu na upływ czasu. Czasami dotyczy to osób, które nie pracują już u nas. W takich przypadkach komisja może jedynie zapoznać się z opisem sytuacji i wyjaśnieniami studentów. Niemniej jednak staramy się zweryfikować każde zdarzenie, które mogło nieść krzywdę naszym studentom – deklaruje pełnomocnik rektora.
Co na to ministerstwo?
Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych, także wśród ludzi kultury. Tym bardziej, że w tym samym czasie podejrzenia o mobbing pojawiły się również wśród wykładowców Akademii Teatralnej w Warszawie i Krakowie.
Pod koniec kwietnia oficjalne stanowisko ws. wydarzeń na tych uczelniach zajęło Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. W piśmie z 27 kwietnia podpisanym przez wiceministra Jarosława Sellina, a będącym odpowiedzią na interpelację poselską polityka Solidarnej Polski Piotra Saka, resort informuje, że uzyskał wyjaśnienia od władz łódzkiej uczelni, a także pozostałych placówek. Władze uczelni zapewniały ministerstwo o wyciągnięciu konsekwencji wobec pedagogów, którzy naruszyli prawo. Równocześnie resort nie widzi potrzeby w ingerowanie prac wewnętrznych komisji, które zajmują się wyjaśnianiem nieprawidłowości.
"Ministerstwo nie planuje powoływania zespołu do wyjaśniania przypadków przewinień dyscyplinarnych nauczycieli akademickich Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi.Władze uczelni przekazują zgłaszane przypadki do procedowania rzecznikowi dyscyplinarnemu zgodnie z określonymi przepisami ustawy. Ministerstwo monitoruje aktualną sytuację, szanując konstytucyjną zasadę autonomii uczelni, i będzie podejmowało kroki adekwatne do rozwoju tej sytuacji" – napisał Sellin.