Młodzież w Smoleńsku odnalazła kolejne fragmenty Tu‑154
Zuzanna Kurtyka, wdowa po szefie IPN, Januszu Kurtyce pojechała do Smoleńska z grupą młodzieży ze Śląska. Na miejscu katastrofy młodzież odnalazła małą część prezydenckiego tupolewa - podaje RMF FM. Miejsce katastrofy nie zostało odpowiednio zabezpieczone. Przy wraku polskiego tupolewa na smoleńskim lotnisku nie ma ochroniarzy, nie toczą się tam też żadne prace zabezpieczające.
Jak zauważa Kurtyka, miejsce katastrofy nie jest należycie zabezpieczone. - A gdzie jest praca konsulatu? Ich obowiązkiem jest w jakiś sposób upamiętnić to miejsce. Tego wszystkiego nie ma - uważa wdowa po szefie IPN.
- Oczekiwałabym odpowiedniego upamiętnienia tego miejsca. To jest pole, które w tym momencie jest suche. Za chwilę się zamieni w błoto i tyle - mówi Kurtyka.
Prokurator generalny, Andrzej Seremet, przyznał, że ws. ogrodzenia terenu, na którym się on znajduje, Polska może tylko apelować do Rosji. Podkreślił, że strona polska wystosowała apel do Rosjan, aby szczątki samolotu ogrodzić.
To nie pierwsze wstrząsające odkrycie
Niespełna miesiąc po tragedii grupa Polaków, którzy pojechali na pielgrzymkę do Smoleńska, odkryła w błocie sporo rzeczy osobistych ofiar i szczątki samolotu.
Odnaleziono wtedy m.in. fragment kadłuba samolotu, paszport należący do Gabrieli Zych oraz bezkształtny fragment ciała jednej z ofiar.
Teren, gdzie doszło do katastrofy prezydenckiego tupolewa, nie został odpowiednio zabezpieczony - uważają eurodeputowany PiS Paweł Kowal oraz przedsiębiorca Albert Waśkiewicz, którzy byli na lotnisku w Smoleńsku.
Według Kowala, w atmosferze porozumienia między Moskwą i Warszawą, unika się drażliwych kwestii w sprawie śledztwa. Jak mówił, słyszał też o przypadkach, gdy wątpliwości bliskich ofiar, co do sposobu prowadzenia postępowania, były przez polskie służby ignorowane.