Młodzi na Brukselę. Kaczyński już ma plan na wybory europejskie
Małgorzata Wassermann, Patryk Jaki, Kacper Płażyński - tych polityków, jak słyszymy w PiS, chętnie widziałby Jarosław Kaczyński jako kandydatów w przyszłorocznej elekcji do Parlamentu Europejskiego. Mimo że młodzi politycy związani z PiS przegrali w prezydenckich miastach w wyborach samorządowych, to - gdy idzie już o samą liczbę uzyskanych głosów - zrobili relatywnie niezłe wyniki.
- Czy wybory do Parlamentu Europejskiego to realny scenariusz? Dla mnie? Nie - tak krótko i jednoznacznie odpowiada Małgorzata Wassermann na pytanie, czy wiosną przyszłego roku będzie chciała spróbować swoich sił w starciu o Brukselę.
Nie tak stanowczy jest Patryk Jaki (obecnie przebywa na urlopie), który mówi WP: - Nie zaprzeczam, że również taka koncepcja jest rozważana. Myślę o nowej formule mojego funkcjonowania w polityce. Ale nic nie jest przesądzone, na razie będę skupiał się na pracy w resorcie sprawiedliwości, mam co robić.
Kacper Płażyński także nie deklaruje jednoznacznie, czy zdecyduje się wystartować w wyborach europejskich. Na razie będzie pracować w Radzie Miasta Gdańska. Według informacji WP bardzo zależy mu na karierze w krajowej polityce i starcie w wyborach do Sejmu za rok.
Oferty leżą na stole
A prezes Kaczyński - jak dowiadujemy się w PiS - byłby skory złożyć "młodym" ofertę startu w wyborach europejskich. - Mają zielone światło, dostaną propozycje, bo mogą nam pomóc. Wybory do PE to walka w dużych miastach, to ostatnie wybory przed najważniejszymi do Sejmu i Senatu i przegrać ich po prostu nie możemy. Tu pole jest inne, niż w wyborach prezydenckich na poziomie samorządu, gdzie - jako partia - ponieśliśmy porażkę - mówi jeden z naszych rozmówców.
"Młodzi" - mimo przegranej ze starymi wygami - mają potencjał: Płażyński w II turze wyborów prezydenckich w Gdańsku zdobył 70 tys. głosów, Wassermann w Krakowie - aż 120 tys. A Patryk Jaki w Warszawie przebił poparcie dla PiS w tym mieście i "wykręcił" wynik na poziomie ćwierć miliona głosów. To o 40 tys. więcej, niż dostał Andrzej Duda w wyborach prezydenckich w 2015 r.
Nikt po całej trójce nie spodziewał się wygranej w wyborach samorządowych. Wielkie miasta z góry były stracone (choć były nadzieje na cud, a już na pewno oczekiwanie na II turę w Warszawie), zwłaszcza przy tak dużej frekwencji. Kaczyński pozwolił sobie na - jak nazwał to w rozmowie z WP prof. Rafał Chwedoruk - polityczny "eksperyment". Zdecydował się postawić na przyszłościowych polityków, z pokolenia 30-40-latków, jeszcze nie do końca opierzonych, ale rokujących.
- To inwestycja w przyszłość. Postawienie nie tylko na tych ogólnokrajowo znanych, ale też na nieco mniej: Waldek Buda w Łodzi, Sylwek Tułajew w Lublinie. Mieli sprawdzić się w bojach, zwiększyć swoją rozpoznawalność i dostaną szansę w kolejnych wyborach - przekonuje nasz rozmówca z PiS.
Inny dodaje, że młode twarze byłyby świetnym uzupełnieniem list wyborczych PiS do Parlametu Europejskiego, na których - jak się zanosi - sporo będzie "weteranów" (jak np. Beata Szydło, Jan Szyszko czy Witold Waszczykowski)
.
Problem w tym, że "młodzi" wolą dziś realizować się w polityce krajowej. Jak zauważa jeden z naszych rozmówców, Bruksela dla wielu brzmi jak zsyłka. Albo polityczna emerytura. - Trudno nie wypaść z obiegu, no, chyba że jest się Ryśkiem Czarneckim - śmieje się jeden z rozmówców WP. Inny wskazuje na pokusę dużego i szybkiego zarobku - pensja europosła, ze wszystkimi dodatkami, to w przeliczeniu na złotówki jakieś 50 tysięcy.
Byli już kandydaci PiS w wyborach prezydenckich w wielkich miastach mają o czym myśleć. Niewykluczone jest wciąż przejęcie innego ministerstwa przez Patryka Jakiego (w grę wchodzi resort sportu), a także objęcie ważnej funkcji w rządzie lub Sejmie przez Małgorzatę Wassermann. Choć w to, że zastąpi ona Zbigniewa Ziobro w funkcji ministra sprawiedliwości, nie wierzy żaden nasz rozmówca w PiS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl