Minus 50 w Polsce? Lato zimą? To już było
Niesamowite relacje z kronik pogodowych
Nawet minus 50 stopni w Polsce? To nie żart - zobacz
O naszym klimacie wiadomo sporo. To, czego możemy się zimą spodziewać, bezpośrednio wynika z tego, co wydarzyło się w kolejnych latach. Normy klimatyczne są cały czas aktualizowane i ulegają drobnym zmianom. Problem w tym, że nie do końca wiemy, do czego pogoda w naszym kraju jest "zdolna".
Skąd taka niedoskonałość? Otóż regularne pomiary meteorologiczne w Polsce zaczęto prowadzić dopiero w XIX wieku. Nie oznacza to jednak, że na temat klimatu sprzed kilkuset, czy nawet sprzed tysiąca lat, nie wiemy nic. Klimatolodzy posiadają coraz bardziej zaawansowane techniki badawcze, za pomocą których są w stanie klimat rekonstruować.
To jednak nie jedyne źródło wiedzy, jaką mamy na temat tego, co działo się przed wiekami. W sukurs przychodzą bowiem także zapiski z kronik, które były już prowadzone. Słowacki pisarz i publicysta, dr Milos Jesensky, niemalże "człowiek-orkiestra". Wiele jego publikacji dotyczy zjawisk paranormalnych, jednakże nas interesuje ta zupełnie poważna, stanowiąca spis relacji kronikarskich dotyczących wydarzeń pogodowych w Europie Środkowo-Wschodniej z ostatniego tysiąclecia. Pochodzą one z obecnych terytoriów Czech, Słowacji i Polski, dają przy okazji sporą wiedzę na temat tego, co było. My przy okazji ujmiemy owe zapiski na tle znanych faktów o zmianach klimatu w poprzednim tysiącleciu. Skupimy się na zimie, ponieważ to właśnie ta pora roku panuje nam coraz mniej miłościwie.
(rt)
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Ekstrema, dziś nieznane
Pomiędzy 800 a 1300 rokiem mieliśmy tzw. "średniowieczne optimum klimatyczne". Istnieją dowody na mniejszy zasięg lodowców w tym okresie niż obecnie, temperatury, mimo braku antropogenicznego ocieplenia, były mniej więcej równe obecnym. Zdarzały się sytuacje doprawdy ekstremalne.
"3 listopada 962 roku Pańskiego, napadało tyle śniegu, że ludzie nie byli w stanie opuścić miasta, czy nawet wyjść ze swych domów. Zwierzęta nie zdołały ukryć się w swych zimowych leżach. Góry trzeszczały od ogromnej ilości śniegu, a drzewa owocowe się łamały pod jego ciężarem".
"W marcu 1068 a. D. miała miejsce okrutnie sroga zima. Zaczęła się ona w dzień Trzech Króli i trwała aż do 21 marca. Zginęło od mrozów wielu ludzi i zwierząt gospodarskich tak, że wiele wsi wymarło, a ich trupy pożerały dzikie zwierzęta."
"29 marca 1092 a. D., w czasie Wielkiej Nocy napadało tyle śniegu i uderzyła zima z okrutnymi mrozami, jakie nie bywają w nawet czasie najsroższej zimy..."
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Zima latem?
Nie wszystkie zimy były jednak tak ostre, wymienione należały do wyjątków. Co ciekawe jednak, zima potrafiła pojawić się nawet w zupełnie nietypowych dla niej miesiącach.
"11 sierpnia 1124 roku doszło do zaćmienia Słońca. Temperatura spadła do tak niskich wartości, że nastąpił przymrozek. Zima w tym roku była strasznie długa i ostra"
"20 maja 1125 roku miały miejsce ogromne opady śniegu, a następnie przyszło kilka chłodnych dni i mroźnych nocy, które to spadki temperatury zniszczyły wszystkie winnice i drzewa owocowe. Mniejsze rzeki i potoki pokryły się lodem, który był w stanie utrzymać na swej powierzchni człowieka."
"W roku Pańskim 1186 była nadzwyczajnie ciepła zima i lato. Przy końcu stycznia kwitły drzewa, a w lutym jabłka były już tak duże jak włoskie orzechy. Także zboża nadzwyczaj szybko dojrzewały. Urodzaj był piękny i bogaty."
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Mała epoka lodowa, ale...
W XIII wieku "optimum" zmierzało już ku końcowi, a nadchodziła "mała epoka lodowa", z temperaturami znacznie niższymi niż obecnie nam znane. Relacji o ostrych zimach było coraz więcej. Zdarzały się jednak wciąż zimy bardzo ciepłe.
"22 marca 1258 roku była jeszcze tak sroga zima, że po zamarzniętym Dunaju jeździły konne wozy i można było przejść po lodzie."
"Na przełomie lat 1257/1258 była mizerna i sucha zima. W styczniu kwitły już drzewa, a na św. Dominika (12 maja) się zaczęły żniwa, za na św. Jakuba (25 lipca) winobranie."
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Lato zimą?
Później "minimum" weszło już w fazę rozkwitu. Coraz częściej zimy były bardzo chłodne, wciąż jednak pojawiały się wyjątki, jak choćby w opisywanym poniżej 1481 roku. Oczywiście co do styczniowego "ciepła jak w lipcu" na bliskich Polsce Morawach można mieć pewien dystans, ale w 20 stopni na plusie w styczniu da się uwierzyć, przy wyjątkowo sprzyjającym układzie mas powietrza to możliwe nawet w naszym kraju, choć bardzo rzadkie (odkąd prowadzone są pomiary, to się nie wydarzyło). W okresie minimum, temperatury w Polsce były średnio o 1-2 stopnie niższe niż aktualnie.
"28 maja 1407 a. D. w tamtym roku była strasznie długa i okrutna zima. Jeszcze tego dnia ziemia była zamarznięta do skały. Zima trwała od św. Marcina i miejscami wymarły z mrozu całe wsie. Wszystkich martwych ludzi zdołano pogrzebać dopiero w połowie lata!"
"31 stycznia 1480 a. D. na Śląsku i Morawach było nadzwyczajnie ciepło, prawie tak jak w lipcu. Drzewa puszczały pąki i kwitły."
"18 stycznia 1499 roku tak się ociepliło, że drzewa puściły soki. Był to ciepły i urodzajny rok. O wszystkich wydarzeniach w tym wieku wspominają także kronikarze polscy, a szczególnie Jan Długosz."
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Poniżej 50 stopni mrozu w Polsce?
Burze zimą? To też możliwe, nawet w 2013 roku mieliśmy je jeszcze w listopadzie. Jednakże opisy straszliwej burzy z piorunami w Wigilię mogą nieco szokować, podobnie jak okrutna zima we wrześniu.
"24 grudnia 1539 roku była straszliwa burza z piorunami, jak w lipcu."
"29 września 1708 roku, w dzień św. Michała w Bratysławie nastała bardzo ostra zima. Żołnierze, którzy stali na warcie zamarzli na śmierć. Okrutne zimna trwały aż do następnego roku."
"7 listopada 1739 roku, tego dnia przyszła najstraszliwsza zima XVIII wieku. Na dwa dni przed tą datą zamarzły wszystkie rzeki Europy środkowej, a temperatura dzienna nie przekraczała -20 stopni. Zima trwała aż do Wielkanocy. W listopadzie zamarzły wszystkie jeziora i stawy oraz rzeki, Bałtyk i Kanał La Manche. Na Boże Narodzenie zamarły wszystkie porty Europy nawet te na południu kontynentu. Z Polski do Szwecji można było podróżować saniami, a karczmy stały na powierzchni bałtyckiego lodu. W Hiszpanii napadało ponad 2 metry śniegu. Całe grupy ludzi, którzy podróżowali w tym czasie, zamarzały na śmierć, a wysoka pokrywa śnieżna zakonserwowała ich ciała aż do maja. Cierpiały także zwierzęta: ptaki ginęły z głodu i mrozu, podobnie jak zwierzyna leśna. W nocy nie słychać było niczego poza trzaskaniem drzew, które pękały od mrozu."
Powyższy opis pękających drzew w bliskiej okolicy naszego kraju oznacza, że temperatura mogła spadać poniżej nawet 50 stopni poniżej zera. Czy to możliwe? Skoro w 1940 roku odnotowano w Siedlach minus 41 , to jest to do uwierzenia.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Jakie są tak naprawdę rekordy pogody?
Widać zatem wyraźnie, że poszerzenie zakresu archiwów pogodowych, zapewne bardzo mocno wyśrubowałoby wszystkie rekordy zimowej pogody, które uznajemy za wiążące. Bardzo prawdopodobne, że w czasie "małej epoki lodowej" temperatury spadały do poziomu dzisiejszym Polakom nieznanego. W tak długiej perspektywie czasu wstecz, zapewne znalazłyby się i zimy ekstremalnie ciepłe, przypominające w całości choćby styczeń 2007 roku w Polsce. Wielka szkoda, że nie posiadamy precyzyjnych danych, być może jednak ludzkość w końcu opracuje techniki geologiczne, które będą w stanie z dużą dobą prawdopodobieństwa oszacować, co tak naprawdę się wydarzyło. Choć, przyzna zapewne czytelnik, przytoczone informacje z kronik również wiele wnoszą.
(rt)
Zobacz więcej w serwisie pogoda.