Ministrowie płacili kartami za prywatne wydatki
W większości z 17 skontrolowanych ministerstw
dochodziło do przypadków płacenia służbowymi kartami kredytowymi
"za wydatki niecelowe" lub takie, których służbowy charakter był
"mało prawdopodobny lub wręcz wykluczony" - wynika z raportu
przygotowanego przez sekretarz stanu w kancelarii premiera Julię
Piterę.
04.06.2008 | aktual.: 04.06.2008 15:54
Łącznie pracownicy administracji rządowej, płacąc służbowymi kartami kredytowymi, wydali w ciągu dwóch lat prawie 1 mln 400 tys. zł.
Raport dotyczący wykorzystania kart kredytowych w organach administracji rządowej w latach 2006-2007 został przed południem opublikowany na stronie internetowej kancelarii premiera. Kontroli poddano 17 ministerstw oraz kancelarię premiera.
W większości jednostek rządowych zasady korzystania z kart nie zezwalały na dokonywanie wydatków prywatnych, ale tylko w trzech jednostkach nie było takich operacji. Przy czym w dwóch ministerstwach wprost zezwolono na dokonywanie prywatnych zakupów przy użyciu służbowych kart kredytowych.
Raport mówi też o różnej skrupulatności w rozliczaniu wydatków kartami, co "świadczy o różnym poziomie skuteczności wewnętrznych mechanizmów kontrolnych funkcjonujących w jednostkach, a także o faktycznym braku kontroli nad wydatkowaniem publicznych pieniędzy".
Raport dotyczy lat 2006-2007. Niektóre przykłady podane w nim to np. zakup dorsza za 8,16 zł "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości" oraz zakup spinek do mankietów za 619,65 zł "na cele reprezentacyjne ministra Polaczka".
Jest także mowa o zakupach biżuterii - za 2379 zł, krawatów - 300 zł, kosmetyków oraz np. wełnianego pledu za 1200 zł. Według dokumentu były to wydatki ówczesnego podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Tomasza Nowakowskiego.
Z raportu wynika, że w większości ministerstw akceptowano transakcje dokonywane służbowymi kartami, także te, które nie tylko były niewłaściwie udokumentowane, ale których służbowy charakter nie został udowodniony.
Według dokumentu w niektórych ministerstwach zasadą było płacenie służbowymi kartami płatniczymi napiwków w restauracjach. Zdarzały się też przypadki rozliczania wydatków zrealizowanych gotówką wypłacaną z kart bez przedłożenia dowodów zakupu, a także zwrot wypłacanej gotówki nawet po miesiącu od daty wypłacenia.
Takie praktyki zdaniem autorki raportu można traktować jako pożyczkę na cele prywatne.
Raport wskazuje ponadto, że w różny sposób regulowano zasady korzystania z kart - od ustnych informacji po szczegółowe pisemne określenie tego trybu.
Kontrola wykazała brak przejrzystych zasad przyznawania kart i ustalania limitów wydatków (wahały się od 1 tys. do 50 tys. zł miesięcznie).
W dokumencie podano, że całość wydatków związanych z płaceniem służbowymi kartami wyniosła - w latach 2006-2007 - blisko 1,4 mln zł. W czterech resortach nie korzystano w ogóle z płacenia służbowymi kartami kredytowymi. Łącznie ministerstwa dysponowały 223 kartami, którymi posługiwało się 221 osób.
Kartami płacono głównie za usługi hotelowe (38% wydatków), usługi gastronomiczne (26%), zakupy paliwa i obsługę samochodów służbowych (17%), a także za zakupy materiałów i wyposażenia (5%), usługi transportowe (5%) oraz wydatki reprezentacyjne(3%).
Wydatki prywatne wyniosły ok. 21 tys. zł; zdecydowana większość (95%) została zwrócona, zaś pozostałe procedury zwrotu są w toku.
Pracownicy ministerstw korzystali w sumie z 223 kart kredytowych. Limity miesięczne przyznawane użytkownikom kart wahały się od 1 tys. do 50 tys. zł.
Sześciostronnicowy dokument, przygotowany przez Julię Piterę na zlecenie premiera Donalda Tuska, miał ujawnić szczegółowe wydatki ze służbowych kart kredytowych, których używali - zdaniem Pitery także do prywatnych celów - ministrowie PiS, Samoobrony i LPR.