Minister utrudnił przygotowania wyjazdu do Smoleńska?
Minister Tomasz Arabski spotkał się w Moskwie z Rosjanami nie tylko w marcu 2010 r., lecz także już pod koniec stycznia, gdy było wiadomo, że Lech Kaczyński poleci w kwietniu do Smoleńska – wynika z informacji „Gazety Polskiej”. Jak twierdzą nasi informatorzy, notatkę dotyczącą tajemniczego styczniowego wyjazdu Arabskiego sporządziła Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
07.12.2010 | aktual.: 07.12.2010 14:42
Według naszych źródeł, Tomasz Arabski udał się do Moskwy pod koniec stycznia 2010 r. i spotkał się tam z przedstawicielami władz rosyjskich. Tak się składa, że 27 stycznia kancelaria Lecha Kaczyńskiego poinformowała Andrzeja Przewoźnika (sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa), MSZ, polską ambasadę w Moskwie i ambasadora Rosji o planach wyjazdu prezydenta RP do Smoleńska. Czy wyjazd Arabskiego miał związek z informacją o udziale Lecha Kaczyńskiego w obchodach rocznicy mordu katyńskiego? Dlaczego trzymano go w tajemnicy?
Szef Kancelarii Premiera nie odpowiedział na pytania „GP” dotyczące jego styczniowej wizyty. Nie potwierdził też ani nie zdementował informacji o tym, że taki wyjazd miał miejsce.
Co ustalał Arabski z Rosjanami
Tomasz Arabski nie odniósł się również do naszych pytań o jego pobyt w Moskwie w dniach 17–18 marca. Jak ujawnił „Nasz Dziennik”, dokładnie 17 marca minister spotkał się tam z Rosjanami, ale nie w tamtejszym MSZ, lecz... w restauracji. Świadczy to o tym, że rozmowy Arabskiego ze stroną rosyjską – trwające, jak zeznał jeden z funkcjonariuszy BOR, dwie godziny – miały charakter nieformalny. Jakie szczegóły ustalano podczas tego dyskretnego spotkania?
17 marca Władysław Stasiak, ówczesny szef Kancelarii Prezydenta RP, wysłał do MSZ pismo, z którego wynikało, że w uroczystościach 10 kwietnia wezmą udział wszyscy najważniejsi polscy dowódcy, a więc gen. Franciszek Gągor, gen. Bronisław Kwiatkowski, gen. Andrzej Błasik, gen. Tadeusz Buk, gen. Włodzimierz Potasiński, wiceadmirał Andrzej Karweta i gen. Kazimierz Gilarski. Wcześniej ustalono z kolei, że z prezydentem do Smoleńska polecą zainteresowani posłowie i senatorowie. Niestety, Arabski nie odpowiedział „GP”, czy jego rozmowy z Rosjanami dotyczyły nazwisk generałów lub innych osób mających wejść w skład prezydenckiej delegacji.
Wiemy natomiast, że jednym ze skutków moskiewskiej eskapady Arabskiego było storpedowanie przyjazdu do Rosji Mariusza Handzlika, podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta. Gdy Handzlik, który chciał w Rosji ustalić szczegóły prezydenckiego lotu (w tym upewnić się, czy będą warunki, by Lech Kaczyński mógł bezpiecznie wylądować w Smoleńsku), uzyskał wstępnie aprobatę na organizację swojego wyjazdu, nagle przyszło do niego pismo od polskiego ambasadora w Moskwie Jerzego Bahra, że wizyta ta nie może dojść do skutku, bo w tym samym czasie do Rosji udaje się Arabski.
– Wizyta Arabskiego zablokowała możliwość rozpoznania przez Kancelarię Prezydenta tego, co się naprawdę dzieje w związku z przygotowaniami do uroczystości w Katyniu. A pamiętajmy, że kancelaria Lecha Kaczyńskiego była od początku marca bardzo zaniepokojona nieoficjalnymi informacjami, jakie do niej docierały, m.in. o stanie lotniska w Smoleńsku – mówi „GP” Antoni Macierewicz, przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej.
Nietykalni dla prokuratury
„Gazeta Polska” dowiedziała się też, że choć Tomasz Arabski prowadził tajemnicze rozmowy w Moskwie, to po prawie ośmiu miesiącach od katastrofy Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie jeszcze go nie przesłuchała.
Innym oczywistym powodem, dla którego Arabski powinien złożyć zeznania, jest fakt, że był on koordynatorem lotu rządowego samolotu Tu-154M do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. W dokumencie pt. „Porozumienie w sprawie wojskowego specjalnego transportu lotniczego”, podpisanym 18 lipca 2005 r., czytamy: „Przewóz osób uprawnionych do korzystania z wojskowego specjalnego transportu lotniczego wykonują w ramach służby publicznej statki powietrzne jednostki wojskowej wyznaczonej przez Dowódcę Sił Powietrznych. (…). Koordynatorem realizacji Porozumienia jest Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów”.
Do instytucji korzystających z wojskowego transportu lotniczego, o których jest mowa we wspomnianym porozumieniu, należało zapewnienie we własnym zakresie wyposażenia pokładowego oraz wyżywienia – za wszystkie inne czynności był odpowiedzialny koordynator minister Tomasz Arabski.
Jak dowiedziała się „GP”, wojskowi śledczy nie przesłuchali jeszcze także – co jest równie szokujące – szefa Biuro Ochrony Rządu gen. Mariana Janickiego. Zaznaczmy, że z racji pełnionej funkcji Janicki osobiście odpowiadał za bezpieczeństwo prezydenta RP i innych członków delegacji, nadzorował też (a przynajmniej powinien nadzorować) plan zabezpieczenia miejsca wizyty i przygotowań do wylotu. Jak pisaliśmy ostatnio w „GP” – gdy samolot z Lechem Kaczyńskim rozbijał się w Smoleńsku, na lotnisku Siewiernyj nie było żadnego funkcjonariusza BOR. Jeden tylko został oddelegowany do MSZ, który na ten czas został w BOR zawieszony w obowiązkach. Już sam ten fakt przesądza, że gen. Janicki powinien być jedną z pierwszych przesłuchanych osób w śledztwie. Niestety, nie wiadomo, czy szef BOR w ogóle złoży zeznania. – Prokuratura nie ujawnia zaplanowanych czynności wynikających z planu śledztwa, wobec czego nie mogę odpowiedzieć na pytanie, czy takie przesłuchanie jest planowane – stwierdził w rozmowie z „GP” płk Zbigniew
Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
SMS od Michniewicza
Do tej pory Tomasz Arabski został przesłuchany w charakterze świadka w sprawie, która bezpośrednio ze Smoleńskiem się nie łączy – choć związku między nią a katastrofą na pewno nie można wykluczyć. Chodzi o tajemniczą śmierć Grzegorza Michniewicza – dyrektora generalnego Kancelarii Premiera (odpowiadającego za ochronę informacji niejawnych). Michniewicz zmarł 23 grudnia 2009 r. Być może to tylko przypadek, ale tego dnia w Polsce wylądował remontowany w rosyjskiej Samarze Tu-154 M 101, który potem rozbił się pod Smoleńskiem. Michniewicz – jako szef tajnej Kancelarii Premiera Tuska, mający najwyższe (także NATO-wskie) certyfikaty bezpieczeństwa – musiał zostać o tym poinformowany, albowiem właśnie przez jego ręce przechodziła korespondencja polsko-rosyjska, także w sprawie obchodów w Smoleńsku. Czy urzędnik przez przypadek dowiedział się czegoś więcej?
(...)
Leszek Misiak , Grzegorz Wierzchołowski
W pierwszych dniach listopada 2009 r. ministrowi Tomaszowi Arabskiemu przyznano ochronę Biura Ochrony Rządu. Przyczyny tej decyzji utajniono. Wiadomo jednak, że funkcjonariusze BOR czuwają nad bezpieczeństwem Arabskiego do dzisiaj, a zatem szef Kancelarii Premiera ochraniany jest już w sposób nadzwyczajny od ponad roku. Tomasz Arabski nie wyjaśnił nam, dlaczego czuje się zagrożony.