Minister skarbu: czy sprzedam stocznie? Nie wiem
Minister skarbu państwa Aleksander Grad z Platformy Obywatelskiej w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" zapowiada, że spróbuje doprowadzić do końca prywatyzację stoczni morskich, choć nie wie czy to się uda.
25.07.2008 | aktual.: 25.07.2008 07:21
"Gazeta Wyborcza": Ile Skarb Państwa straciłby na upadłości stoczni?
Aleksander Grad: - Początkowo mniej niż trzeba, by jeszcze dołożyć pomocy publicznej, tak żeby inwestorzy chcieli kupić stocznie. Ale ostatecznie upadłość zakładów kosztowałaby około 4,6 mld zł.
Polecamy:
Od wielu tygodni negocjujecie z trzema inwestorami - należącym do grupy KEM Mostostalem Chojnice, norweskim Ulsteinem i ukraińskim ISD. Teraz zapowiada Pan wejście do gry zupełnie nowych inwestorów. Po co?
- Nie po to, żeby od tych dotychczasowych odwrócić się plecami. Ale chcemy mieć możliwość rozmowy także z innymi. Na wszelki wypadek.
Ale jak to sobie wyobrażacie? Przecież żadna poważna firma nie przygotuje planu inwestycji i restrukturyzacji bez badania kondycji stoczni. W spółkach zatrudniających 15,5 tys. osób takiego badania nie robi się w dwa dni.
- Owszem, zostało mało czasu, ale badanie można przeprowadzić w dwa tygodnie. Wiemy, że część tych nowych inwestorów już robiła rozpoznanie w stoczniach. My przesłaliśmy im pakiet informacji. To powinno wystarczyć, żeby do 4 sierpnia ci naprawdę zainteresowani złożyli oferty.
- O ile mi wiadomo, stoczniowcy domagają się jak najszybszej prywatyzacji. I szkoda, że tak głośno nie protestowali w lipcu 2007 r., kiedy mijał pierwotny termin prywatyzacji stoczni, obiecany Komisji Europejskiej przez poprzedni rząd. Stoczniowcom powiedziałem: spróbuję doprowadzić tę prywatyzację do końca. Czy ta próba się powiedzie? Jeszcze raz powtórzę: nie wiem! Chcę mieć tylko pewność, że ja - i cały rząd - zrobiliśmy wszystko, żeby mimo tego bałaganu, jaki zastaliśmy po poprzednikach, stocznie jednak sprzedać. Wolelibyśmy uniknąć innego scenariusza, który też zakończy się prywatyzacją, ale niestety zostałby poprzedzony upadłością.