Zaatakował Bodnara w trakcie komisji. Natychmiastowa reakcja
- Wniosek, który przedłożyliśmy, ma związek z niespotykaną skalą nadużyć - oskarżał Sebastian Kaleta, uzasadniając wniosek PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości. - Adam Bodnar to minister destruktor, a jednocześnie symbol nowej władzy - dodał.
Podczas obrad sejmowej komisji sprawiedliwości posłowie zajmowali się wnioskiem PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości. Sebastian Kaleta wystąpił jako przedstawiciel wnioskodawców. W swoim wystąpieniu punktował wszystkie decyzje Adama Bodnara jako ministra sprawiedliwości, które w jego ocenie były bezzasadne.
- Wniosek, który przedłożyliśmy, ma związek z niespotykaną skalą nadużyć. Adam Bodnar sprzeniewierzył się złożonemu ślubowaniu - przekonywał Kaleta.
- Adam Bodnar to minister destruktor, a jednocześnie symbol nowej władzy. Władzy, która dąży do zmiany prawa obowiązującego w Polsce, a przyjmuje doktrynę jego niestosowania i nieistnienia - kontynuował poseł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie będziemy szli pod prąd". Szef MON odpowiada Błaszczakowi
- To doktryna opierania się wyłącznie na swoich przekonania wyrażonych w opiniach, uchwałach, komunikatach. Tego typu źródła nie prawa, lecz politycznych przekonań były podstawą do przejmowania siłą kolejnych instytucji - dodał.
W ocenie PiS Adam Bodnar "zaczął rządzić na podstawie przekonań politycznych". - Przyjął założenie, że tam, gdzie się prawo uchwalone po 2015 roku mu nie podoba, to prawo nie istnieje - mówił Kaleta. W tym kontekście mówił o "doktrynie Bodnara" jako "doktrynie nieistnienia". Stwierdził także, że minister sprawiedliwości ma "wierno-poddańczy" stosunek do europejskich trybunałów
Kaleta, jako "przewinienia" ministra sprawiedliwości wymieniał m.in.: zamieszanie wokół powołania prokuratora krajowego, cofnięcie delegatur 144 prokuratorom i zmiany w mediach publicznych.
"Suwerennej Polsce dolega syndrom odstawienia"
Po wypowiedzi Kalety głos zabrał Bodnar. - W sumie dziwi mnie, że widzi pan we mnie taką sprawczość, bo dopiero zaczęliśmy proces legislacyjny - skomentował minister.
Adam Bodnar przypomniał, że podczas rządów PiS "prokuratura próbowała zakrywać niegodziwości". - Mam wrażenie, że Suwerennej Polsce dolega syndrom odstawienia - stwierdził minister.
- Powstało wiele mitów w tym wniosku np. odwoływaniu delegacji. Uważam, że te delegacje są nadmierne i nie zawsze są niezbędne dla ministerstwa - zaznaczył Bodnar. - Dla mnie niepokojące jest, że zamiast zrobić normalne awanse, to się deleguje o dwa szczeble wyżej. Ten ruch o odwołaniu z delegacji był jednocześnie po to, aby zastanowić się, kto delegowany był ostatniego dnia tak jak prok. Śliwa i zastanowić się, którzy prokuratorzy są niezbędni. Odwołanie z delegacji nie pozbawia nikogo statusu - tłumaczył.
To kolejny wniosek PiS wobec ministra Donalda Tuska
Przypomnijmy, to już drugi wniosek o wotum nieufności wobec ministra w rządzie Donalda Tuska. Pierwszy wniosek w sprawie ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza upadł w głosowaniu.
Za wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra kultury zagłosowało wtedy 194 posłów (177 posłów PiS, 14 posłów Konfederacji i 3 posłów Kukiz'15). Żeby wniosek był skuteczny potrzebnych było 231 głosów.
PRZECZYTAJ TAKŻE: "Wszyscy się zakwalifikowali". Kto zostanie prokuratorem krajowym?