Miloszević: "nie uznaję Trybunału"
Slobodan Miloszević we wniosku złożonym do haskiego Trybunału ds. Karania Zbrodni Wojennych w byłej Jugosławii stwierdził, że nie uznaje jurysdykcji tego sądu. Komentatorzy podkreślają, że jest to pierwsza próba obrony podjęta przez byłego jugosłowiańskiego dyktatora.
17.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Miloszević w odręcznie napisanym wniosku stwierdził, że przekazanie go do Hagi uważa za nielegalne. Były prezydent Jugosławii podkreślił ponownie, że jest niewinny.
W kilku punktach Miloszević wyjaśnił, dlaczego nie uznaje jurysdykcji Trybunału. Pisze m.in., że Trybunał został powołany przez Radę Bezpieczeństwa, a nie przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Dlatego też - zdaniem byłego dyktatora - nie gwarantuje przeprowadzenia niezawisłego procesu.
Miloszević skarży się w liście, że od dłuższego czasu nie miał możliwości odbycia prywatnej rozmowy z doradcą prawnym Ramsey'em Clarkiem. Dlatego właśnie - jak zaznacza - poprosił o więcej czasu na odpowiedź na zarzuty prokurator Carli del Ponte.
Kancelaria Trybunału przepisała list po angielsku, Miloszević podpisał go cyrylicą. Przekreślił podpis brzmiący "prezydent byłej Jugosławii" i napisał: "były prezydent Jugosławii".
Wcześniej Slobodan Miloszević złożył inny wniosek, tym razem w sądzie w Hadze. Uważa on, że do Hagi został uprowadzony, a okoliczności i warunki jego osadzenia w areszcie tymczasowym w Scheveningen to znieważenie jego osobistych praw. Dlatego domaga się natychmiastowego zwolnienia z więzienia.
Oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości Miloszević czeka w więzieniu w Hadze na proces przed Trybunałem ONZ. (mag)