Miller: potrzebne jest pospolite ruszenie
Trzeba prostować rozmaite kłamstwa i walczyć z demagogią, ale też trzeba wyjaśniać, po co się tam znajdujemy w Unii Europejskiej. Niech rozkwita sto kwiatów i im ktoś znajdzie lepszy argument adresowany do konkretnego środowiska, które lepiej zna, no to tym lepiej. Potrzebne jest coś w rodzaju pospolitego ruszenia – powiedział premier Leszek Miller w radiowych Sygnałach Dnia.
14.04.2003 | aktual.: 14.04.2003 11:13
Sygnały Dnia: Panie Premierze, szef węgierskiej dyplomacji László Kovács radzi – chyba także i Panu – przy okazji kampanii prounijnej, że ludzi należy przekonywać prostym językiem. Co do tego chyba zgoda, prawda?
Leszek Miller – No oczywiście, im prostszy, tym najczęściej bardziej skuteczny.
Sygnały Dnia: Minister w Pana rządzie, pani Krystyna Łybacka, powiada tak: „Przeciwnicy Unii drukują w ulotkach, że podrożeje cukier, a my w kampanii prounijnej mówimy, że po wejściu do Unii Europejskiej Polska stanie się członkiem wspólnoty narodów”. No i jak tu zachęcić do głosowania za Unią?
Leszek Miller – Trzeba mówić jedno i drugie. Oczywiście, trzeba prostować rozmaite kłamstwa i walczyć z demagogią, ale też trzeba wyjaśniać, po co się tam znajdujemy w Unii Europejskiej. Jeśli uznamy, że 17 kwietnia... mówię siedemnastego, dlatego że to jest dzień, w którym – jak wszystko na to wskazuje – Sejm podejmie uchwałę o przeprowadzeniu referendum, określi czas jego trwania...
Sygnały Dnia: I jak będzie brzmiało pytanie.
Leszek Miller – ...i pytanie, no to jest to najlepsza okazja, żeby tak naprawdę zacząć referendum, bo to wszystko, co do tej pory obserwujemy, można uznać, że to są takie prace przygotowawcze, jakieś wstępne działania, natomiast po siedemnastym nie będzie już, oczywiście, żadnej taryfy ulgowej. Przy czym pole aktywności otwiera się dla każdego. Przecież to nie jest tak, że tylko administracja rządowa ma prowadzić swoje działania. Jeżeli ktoś odczuwa niedosyt działaniami administracji, to niech pokaże lepszy pomysł, niech wykorzysta swoją aktywność.
Sygnały Dnia: Teraz to już trochę późno, Panie Premierze.
Leszek Miller – Nie, nie jest za późno. Jeszcze raz powtarzam – przecież uchwały o referendum jeszcze nie ma, a ta uchwała Sejmu jest o tyle ważna, że ona ustala chociażby procedury, ustala także przebieg kampanii w mediach publicznych. To są bardzo istotne rzeczy. I nie jest za późno pod warunkiem wszakże, że wszystko, co nastąpi po siedemnastym, będzie wyglądało inaczej. Że jednym słowem rząd będzie robił to, co do niego należy, ale wszystkie organizacje pozarządowe, partie polityczne, które dzisiaj mówią, że chcą działać na rzecz referendum, przeprowadzą własne programy. I ja nie uważam, aby całe to przedsięwzięcie było gdzieś koordynowane, żeby powstał jakiś centralny sztab, który będzie mówił każdemu, co ma robić. Niech rozkwita sto kwiatów i im ktoś znajdzie lepszy argument adresowany do konkretnego środowiska, które lepiej zna, no to tym lepiej. Potrzebne jest coś w rodzaju pospolitego ruszenia. Jest wielka przestrzeń do zagospodarowania. Każdy, kto ma jakiś dobry pomysł, każdy, kto chciałby
udowodnić, że potrafi skutecznie zabiegać o głosy Polaków, niech ma szansę to czynić i niech to czyni.
Sygnały Dnia: To "niech rozkwita sto kwiatów" to chińska myśl, zdaje się, Panie Premierze, tak?
Leszek Miller – Chińczycy, jak Pan wie, bardzo często wyrażają się tak, że warto zapamiętać, np. "Nieważne, czy kot jest biały czy czarny. Ważne, aby łowił myszy".