Miller: nie padłem ofiarą prowokacji
Nie padłem ofiarą żadnej prowokacji;
przeczytałem to w powszechnie dostępnej na rynku gazecie - tak
premier Leszek Miller odpowiedział na pytanie o okoliczności
powołania się przez niego na doniesienia prasowe związane z
zeznaniami członka mafii pruszkowskiej - "Masy".
28.08.2003 | aktual.: 28.08.2003 11:56
W lipcu podczas debaty Sejmu na temat afery starachowickiej premier Miller, powołując się na artykuł z "Życia Warszawy" o zeznaniach "Masy", zwrócił uwagę, że politycy mówią jedynie o aferach, z którymi związani byli politycy SLD, a zapominają np. o publikacjach, w których mówi się o powiązaniach mafii, np. z posłami Platformy Obywatelskiej. Ta wypowiedź wywołała oburzenie posłów opozycji.
Szef klubu PO Jan Rokita zażądał odtajnienia zeznań "Masy". Gdy minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk wyjaśnił, że "Masa" w zeznaniach nigdy nie pomówił Pawała Piskorskiego z PO o związki z grupą pruszkowską, premier przeprosił klub PO i Piskorskiego.
Bogdan Lewandowski (SLD) pytał w czwartek premiera, jakie były okoliczności przytoczenia przez niego informacji z "Życia Warszawy", które - jak powiedział - okazały się w tym przypadku niezgodne z prawdą". "Czy podziela pan pogląd niektórych posłów opozycji, że mógł pan stać się ofiarą politycznej prowokacji" - zapytał poseł Sojuszu.
"Oświadczam, że nie padłem ofiarą żadnej prowokacji. Publikacji, o której mowa nie otrzymałem od żadnych służb, przeczytałem ją w powszechnie dostępnej na rynku gazecie" - odpowiedział Miller. "Umiem czytać i co więcej umiem to czynić samodzielnie" - dodał.
"Służby ani nikt z mojego otoczenia nie czytają mi na głos, nie wskazują, co mam czytać, czego nie powinienem czytać. I korzystam z okazji, żeby poinformować o tym wstrząsającym fakcie posłów opozycji" - powiedział premier. Jak podkreślił, natychmiast po upewnieniu się o nierzetelności artykułu przeprosił Piskorskiego za przywołanie jego nazwiska.
"Pragnąłem zwrócić uwagę na swoisty relatywizm w traktowaniu informacji prasowych. Jeśli artykuły krytyczne dotyczą SLD, czy rządu natychmiast są wykorzystywane w dyskusji publicznej. Jeśli ta sama prasa ujawnia naganne zachowania polityków opozycji, panuje wymowne milczenie" - wyjaśnił szef rządu.
Jak powiedział Miller, w tej sprawie zostało wszczęte postępowanie. "Chodzi o to, aby ustalić ewentualnego informatora, z którego wiedzy korzystała autorka artykułu" - dodał. Zaznaczył, że przesłuchano autorkę publikacji, która odmówiła podania źródeł informacji zasłaniając się tajemnicą dziennikarską. I jak dodał, "świadek koronny powtórzył, że nie wymieniał nazwiska posła Piskorskiego".
Miller zapewnił, że gdy tylko postępowanie zostanie zakończone, opinia publiczna otrzyma wyczerpującą informację.