Miller leczył się za darmo?
Leszek Miller po wypadku w katastrofie śmigłowca Mi-8 leczył się na kredyt. Z własnej kieszeni za skomplikowane zabiegi nie musi płacić ani grosza. Ale dla warszawskiego szpitala MSWiA pożałował też pieniędzy z budżetu. Za leczenie siebie i 5 tys. innych notabli powinien jako premier zapłacić milion zł. Nie zapłacił ani on, ani jego następca, Marek Belka.
12.06.2004 09:59
Fachowa opieka, świetne warunki leczenia to wizytówka Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. To tu kurują się najważniejsze osoby w kraju, m.in. premier, ministrowie, posłowie. W tym szpitalu mają zapewnione nie tylko bezpieczeństwo, ale i warunki, o jakich tylko może marzyć zwykły Polak. Choć za leczenie nie płacą z własnej kieszeni - za ich kuracje płyną pieniądze z budżetu - to i tak nie kwapią się z uiszczaniem długów w szpitalu.
Ministerstwo Zdrowia do dziś nie oddało szpitalowi pieniędzy za leczenie VIP-ów w tym roku. - Ten milion złotych powinien już dawno wpłynąć - skarży się "Faktowi" dyrektor szpitala Marek Durlik.
Dyrektor miał od początku roku ręce pełne roboty. Leczyli się u niego pasażerowie feralnego lotu rządowym Mi-8, który spadł na początku grudnia. Po nieszczęśliwym powrocie z Barbórki były premier Leszek Miller z uszkodzonym kręgosłupem wylądował właśnie na Wołoskiej. Przez sześć tygodni premier korzystał z usług najlepszych polskich lekarzy, pływał w basenie i wzmacniał się w jedynej w Polsce komorze kriogenicznej. Ile szpital wyłożył na leczenie premiera?
Jak się dowiedzieliśmy, dzień w szpitalu MSWiA kosztuje 200 zł. Premier był w szpitalu około 6 tygodni (zrobił sobie dwie przerwy: na szczyt w Brukseli i święta). Za sam pobyt powinien więc zapłacić co najmniej 7 tys. zł. A ile kosztowała rehabilitacja premiera?
- Około 3-4 tys. zł - mówi nam dyrektor Durlik. Do tej pory szef szpitala nie dostał od rządu ani grosza. Oprócz niego w szpitalu leczyła się też Aleksandra Jakubowska. Jej terapia kosztowała nawet więcej - miała poważniejszy uraz kręgosłupa, założono jej gorset, leżała też dłużej w szpitalnym łóżku.
Ale przecież szpital nie leczy tylko premiera i szefową jego kancelarii. Oprócz niego prawo do leczenia ma jeszcze 5 tys. najwyższych urzędników, posłów i ich rodzin. Za ich leczenie do dzisiaj uzbierała się okrągła suma miliona zł. - Faktury za leczenie wystawiłem, pieniędzy jeszcze nie dostałem - żali się nam dr Durlik.