Miliony zawieszone w powietrzu

Na mocy protokołu z Kioto Polska może wyemitować znacznie więcej gazów cieplarnianych, niż obecnie. Nadwyżkę uprawnień do emisji można sprzedać. Warta jest ona może nawet miliardy dolarów, ale rząd nie wypracował koncepcji, jak ją zagospodarować - pisze "Rzeczpospolita".

Protokół z Kioto, który ma na celu zmniejszenie sumy wydzielanych do atmosfery gazów cieplarnianych, zobowiązuje państwa do redukcji emisji dwutlenku węgla o kilka procent w stosunku do roku bazowego. Dla Polski jest to rok 1988, kiedy socjalistyczny przemysł emitował wiele zanieczyszczeń, dlatego teraz mamy dużą nadwyżkę, którą możemy sprzedać.

Według gazety, problem w tym, że polscy przedsiębiorcy nie wiedzą jeszcze, ile wynoszą przyznane im limity emisji zanieczyszczeń, nie wiadomo nawet, jaki będzie scenariusz ich przyznawania. Tymczasem już dzwonią do nich brokerzy z Londynu z propozycją kupna praw do emisji tysięcy ton dwutlenku węgla.

"Polska ma dużą nadwyżkę, ale nie znaczy to, że należy nią załatać dziurę budżetową. Trzeba stworzyć strategię wykorzystania tej nadwyżki, zastanowić się, ile i kiedy sprzedać" - mówi Andrzej Błachowicz z Center for Clean Air Policy.

Tymczasem w Europie bardziej zapóźnione w tym zakresie są tylko Litwa i Łotwa. "Odpowiednie zasady już opracowujemy. Pracujemy nad krajowym planem przydziału uprawnień. Mamy czas do końca kwietnia" - mówi Wojciech Jaworski z Ministerstwa Środowiska.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)