Miliony na barkach posłów. Co mówią ich długi o kondycji klasy politycznej?
Z publicznych oświadczeń majątkowych posłów wyłania się niepokojący obraz – wielu przedstawicieli Sejmu żyje z gigantycznym bagażem finansowym. Zobowiązania sięgające milionów złotych nie są wcale rzadkością.
Choć kredyty hipoteczne czy pożyczki firmowe to dla części Polaków chleb powszedni, w przypadku parlamentarzystów – osób decydujących o prawie i finansach publicznych – pytania o ich zarządzanie prywatnym budżetem są jak najbardziej zasadne.
Kto i ile jest winien?
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia (Polska 2050) deklaruje ponad 2 mln zł długu, z czego lwia część to kredyt hipoteczny w Santanderze. Podobnie sytuacja wygląda u Przemysława Wiplera z Konfederacji – również około 2 mln zł zadłużenia, głównie z tytułu trzech kredytów hipotecznych. Wipler równocześnie występuje jako wierzyciel – udzielił prywatnej pożyczki Tomaszowi Karolakowi. Symboliczna zamiana ról?
Jeszcze większe kwoty padają w przypadku Roberta Dowhana z Koalicji Obywatelskiej. Jego zobowiązania osobiste to 2,4 mln zł, ale prawdziwy ciężar stanowią poręczenia kredytów na kwoty sięgające 23 mln zł. Czy to już granica odpowiedzialności, czy jeszcze polityczna nonszalancja?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konsternacja w Senacie. Kamiński "zapadł się pod ziemię"
Z PSL z kolei wyróżnia się Urszula Nowogórska – ponad 1,1 mln zł długu, związanych z inwestycją w firmę męża. Michał Połuboczek (Konfederacja) także przekracza 1,4 mln zł – kredyt mieszkaniowy i pożyczka na działalność gospodarczą. Małgorzata Niemczyk z KO – niemal 770 tys. zł w hipotekach i ponad 270 tys. zł w pożyczkach udzielonych… mężowi.
Polityka na kredyt
Wśród posłów nie ma wyraźnej linii podziału między zadłużonymi a wolnymi od zobowiązań – zadłużeni są przedstawiciele zarówno Koalicji Obywatelskiej, PiS-u, Konfederacji, jak i PSL czy Lewicy. To pokazuje, że problem nie ma barw partyjnych – ma wymiar systemowy i osobisty.
Z jednej strony, można powiedzieć: "To normalne, że ludzie biorą kredyty. Posłowie nie są wyjątkowi". Z drugiej – mówimy tu o osobach, które decydują o budżecie państwa, tworzą prawo i kształtują naszą gospodarkę. Czy osoby mające trudności z własnym bilansem finansowym powinny brać na siebie odpowiedzialność za bilans całego państwa?
Dług jako lustro stylu życia – i stylu myślenia
Zadłużenie posłów nie zawsze wynika z potrzeby "wiązania końca z końcem". Często to wynik dużych inwestycji – w nieruchomości, w biznesy rodzinne, czasem w styl życia. W tym sensie długi są również lustrem mentalności klasy politycznej: śmiałej, czasem zbyt odważnej, często przekonanej o własnej nieomylności i stabilności. Skoro kadencja trwa cztery lata, a kredyt trzydzieści – gdzie tu długofalowe planowanie?
Dla niektórych dług to narzędzie, dla innych – ryzyko. Ale w przypadku osób z immunitetem, które mogą wpływać na prawo bankowe, podatki czy politykę kredytową, takie zobowiązania to już nie tylko prywatna sprawa.
Czy to powinno nas obchodzić?
Oświadczenia majątkowe są publiczne nie bez powodu. Obywatele mają prawo wiedzieć, czy ich reprezentanci są przejrzyści, czy nie mają ukrytych zależności, czy nie dają się łatwo uwikłać w relacje finansowe, które mogą później wpływać na ich decyzje polityczne.
Milionowe długi mogą być symptomem ambicji, inwestycji albo problemów finansowych. Mogą też być przesłanką do głębszej refleksji: czy ci, którzy nie radzą sobie z własnym budżetem, potrafią odpowiedzialnie zarządzać naszym wspólnym?
Źródła: Money.pl, Fakt.pl