Milinkiewicz: szykujemy się do zwycięstwa na "ulicy"
Lider białoruskich sił demokratycznych
Alaksandr Milinkiewicz zapowiedział na czacie internetowym, że
opozycja szykuje się do wystąpień ulicznych, bo "dyktaturę może
zwyciężyć tylko ulica".
15.07.2006 | aktual.: 15.07.2006 19:56
"Sytuacja na Białorusi bardziej przypomina Polskę czasów 'Solidarności' niż Serbię, Gruzję czy Ukrainę. Nie ma możliwości, by zwyciężyć w wyborach, nie ma realnych mechanizmów walki z fałszerstwami. Dyktaturę może zwyciężyć tylko ulica. I my się do tego szykujemy" - napisał podczas piątkowego czatu na ukraińskim portalu maidan.org.ua.
Wyjaśnił, że obniżenie aktywności białoruskiej opozycji po marcowych wyborach prezydenckich związane było z dążeniem do zachowania demokratycznej koalicji.
"To zadanie zostało rozwiązane. Niestety, kosztem spowolnienia działalności. Dzisiaj jest już ustalona strategia, taktyka, kierunki i plan działań" - zapewnił.
Ujawnił, że od sierpnia do października zamierza odwiedzić 25 miejscowości na Białorusi.
Milinkiewicz odpierał zarzuty, że liderzy opozycji zbytnio koncentrują się na wyjazdach zagranicznych i spotkaniach z europejskimi przywódcami. "Nasza polityka nie może być małomiasteczkowa" - napisał.
Podkreślił, że dzięki międzynarodowemu poparciu o wiele szybciej będzie można osiągnąć cel, jakim jest powrót Białorusi na drogę demokracji, a rozmowy na najwyższym szczeblu pozwalają przedyskutować programy długofalowej współpracy, w tym ekonomiczne. Zapewnił jednocześnie, że priorytetem zawsze były i będą dla niego spotkania w białoruskich regionach.
Milinkiewicz nie zgodził się z oceną niektórych polityków europejskich, że przyjęte przez UE i USA sankcje - zakaz wjazdu i zamrożenie aktywów członków białoruskiej nomenklatury - działają na korzyść Alaksandra Łukaszenki.
"Taki pogląd jest rozpowszechniany przez przedstawicieli władz białoruskich, którzy nie chcą, by rozszerzano te ograniczenia. Personalne sankcje wizowe to doskonała broń moralna przeciw ludziom z władz, odpowiedzialnym za represje i fałszowanie wyborów" - uważa Milinkiewicz.
W wywiadzie dla ukraińskiej agencji "Gławred" lider białoruskiej opozycji wyraził zaniepokojenie pojawiającymi się informacjami o tym, że Zachód zamierza nawiązać dialog z Łukaszenką. Jak pisze "Gławred", wśród pośredników w tym dialogu wymienia się coraz częściej byłego premiera Litwy Algirdasa Brazauskasa.
"Nie jestem przeciwnikiem dialogu. Trzeba jednak pamiętać, że przez tyle lat Zachód ani razu nie otrzymał na swoje propozycje pozytywnej odpowiedzi od Łukaszenki" - przypomniał Milinkiewicz. Zgodził się, że "należy trzymać drzwi uchylone, by społeczeństwo na Białorusi wiedziało, iż kraj jest oczekiwany wśród cywilizowanych państw europejskich".
Ocenił jednak, że w obecnej sytuacji, gdy trwają procesy opozycjonistów, wizyty europejskich polityków w Mińsku będą świadczyć o "podwójnych standardach Europy, kryzysie wartości moralnych". Zdaniem Milinkiewicza o dialogu można myśleć dopiero wtedy, gdy Łukaszenka też wyciągnie rękę, uwalniając więźniów politycznych.
W wywiadzie dla "Gławreda" lider sił demokratycznych też przywołał porównanie obecnej sytuacji w swym kraju do Polski czasów "Solidarności". "To podobieństwo jest najprawdopodobniej przyczyną jednomyślnej oceny sytuacji na Białorusi przez polskie elity polityczne, niezależnie od innych poglądów" - podkreślił Milinkiewicz.