Samoloty MiG‑29 trafią jednak na Ukrainę? "Koniec ze swobodnym hasaniem Rosjan"
To byłyby bardzo dobre wieści dla Ukrainy. Jak ujawnił James Stavridis, emerytowany amerykański admirał i były dowódca połączonych sił zbrojnych NATO w Europie, przywódcy państw Sojuszu mają powracać do pomysłu przekazania Ukrainie myśliwców MiG-29. W tym samym czasie pojawiły się informacje o tym, że skończyła się pierwsza partia irańskich dronów bojowych wykorzystywanych przeciwko Ukrainie. – Dostarczenie samolotów przez Zachód to kwestia czasu. Żeby Ukraina wygrała, musi uzyskać panowanie w powietrzu – mówią nam eksperci.
01.12.2022 | aktual.: 01.12.2022 18:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według admirała Jamesa Stavridisa, wróciła dyskusja o przekazaniu Ukrainie MiG-ów, które - jak przypomina - w początkowej fazie wojny proponowała Polska. Amerykański wojskowy twierdzi, że w dyskusjach wskazuje się nawet na samoloty produkcji amerykańskiej, konkretnie F-16, które - jak pisze Stavridis - nie wymagają skomplikowanego szkolenia.
Z wojną lądową faworyzującą Ukrainę i brutalną wojną powietrzną faworyzującą Rosję, najlepszą opcją dla Zachodu będzie znaczne zwiększenie pomocy dla Ukrainy w zakresie wojny powietrznej –pisze amerykański admirał w artykule dla "Bloomberg". Jego zdaniem, jeśli Ukraina nie otrzyma samolotów, Rosja dokończy dzieła zniszczenia ukraińskiej infrastruktury energetycznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stavridis uważa, że zapasy rosyjskich precyzyjnych rakiet są na wyczerpaniu, ale Siergiej Surowikin, głównodowodzący wojsk rosyjskich w Ukrainie, który ma spore doświadczenie w rujnujących nalotach dywanowych w Syrii, nie zawaha się wysłać do Ukrainy samolotów, które będą niszczyć cele, używając tradycyjnych, tzw. dumb bombs (niekierowanych pocisków).
Koniec ze "swobodnym hasaniem" rosyjskich samolotów?
Według niego scenariusz z ich wykorzystaniem jest coraz bardziej prawdopodobny, dlatego Zachód musi zwiększyć wsparcie dla ukraińskiej obrony powietrznej. Oprócz wspomnianych samolotów MIG-29 Ukraina miałaby również otrzymać wysokiej klasy systemy rakietowe, takie jak Iron Dome, Patriot i być może myśliwce taktyczne.
Zdaniem płk Macieja Matysiaka, byłego zastępcy Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i eksperta fundacji Stratpoints, Ukraina potrzebuje samolotów, bowiem to właśnie w powietrzu ma najgorszą sytuację.
- Rosjanie co prawda słabo operują w lotnictwie, obawiając się systemów obrony przeciwlotniczej i strat, ale mimo to mają tam sporą przewagę. Samoloty przekazane Ukrainie posłużyłyby do przechwytywania i zestrzeliwania rosyjskich rakiet i irańskich dronów. Nie pozwoliłyby na "swobodne hasanie" rosyjskim śmigłowcom, szturmowym samolotom, a także bombowcom, które przemieszczają się wysoko w powietrzu i rażą ukraińskie cele – mówi Wirtualnej Polsce płk Maciej Matysiak.
W jego opinii ostatnie sygnały płynące z USA wskazują, że faktycznie mogłyby być przekazane.
- W kontekście Patriotów strona amerykańska powiedziała, że nie przekaże ich Ukrainie, ale dała zielone światło pozostałym państwom-członkom Sojuszu. W przypadku samolotów wydaje się być podobnie. Przypomnijmy, że to Amerykanie już wcześniej wyposażyli ukraińskie lotnictwo w rakiety AARGM niszczące rosyjskie radary. Dostarczenie samolotów to już kwestia czasu – ocenia ekspert fundacji Stratpoints.
"Bez tego Ukraina nie odniesie sukcesu"
Z kolei gen. bryg. (rez.) pil. dr hab. Jan Rajchel, pilot wojskowy klasy mistrzowskiej również uważa, że Ukraina ma problemy w powietrzu. - Dlatego przekazanie jej samolotów pomogłoby w finalnym rozstrzygnięciu konfliktu. Nie stanie się to bez zintegrowanej obrony powietrznej. W mojej opinii takie dostawy samolotów mogą być już prowadzone. Pamiętajmy, że zanim zostaną przekazane, musi odbyć się przeszkolenie personelu. W warunkach wojennych to ok. sześć miesięcy. I takie szkolenie zapewne już trwa na różnych typach samolotów. Jak się zakończy, Zachód oficjalnie ogłosi zapewne swoją decyzję – mówi WP gen. Jan Rajchel, były rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.
Jego zdaniem, w pierwszej fazie Rosjanie zdominowali walkę w powietrzu. Sytuacja z czasem jednak się zmieniła.
- Obecnie, z informacji, które do nas docierają, nie za dużo mówi się o udziale rosyjskiego lotnictwa. Poza lotnictwem strategicznym, które z własnego terytorium odpala strategiczne pociski. Świadczy to o tym, że Rosjanie nie mają pełnej dominacji, a ich straty muszą być znaczne. Podkreślmy, że nie da się tego konfliktu zakończyć militarnie bez panowania w powietrzu. Ukraina musi tę przewagę uzyskać, jeśli chce wypchnąć Rosjan ze swojego terytorium. Systemy obrony powietrznej i samoloty muszą być Ukrainie dostarczone. Bez tego nie odniosą sukcesu – uważa gen. Jan Rajchel.
W międzyczasie, jak przekazał w środę rzecznik sił powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat, Rosji prawdopodobnie skończyła się pierwsza partia irańskich dronów bojowych wykorzystywanych przeciwko Ukrainie. Zdaniem analityków z Conflict Intelligence Team Rosjanie czekają teraz na nowe dostawy, albo w pośpiechu organizują produkcję na swoim terytorium.
Według płk Macieja Matysiaka, nie ma jednak co liczyć na zniknięcie irańskich bezzałogowców z frontu walki. - Jeśli nawet kończą się dostawy irańskich dronów to Iran zdążył już zapewne przekazać technologię i wszelkie narzędzia do produkcji maszyn Rosjanom. Takie jest modus operandi Iranu. Żeby uniknąć transportu, wysyła części, a w państwie-odbiorcy instaluje montownię. Irańska technologia jest prosta, ale skuteczna: dron ma lecieć, uderzyć i zabić. Rosjanie mają zapewne już dokumentację od Iranu, która pozwoli im produkować bezzałogowce. W Chinach lub Indiach znajdą i kupią zamienniki. To Rosjan nie powstrzyma – ocenia płk Maciej Matysiak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski