Mieszkania tylko dla dyrektorów
Skandal w Komendzie Głównej Straży Granicznej. Mieszkania służbowe dostali dyrektorzy z biura komendanta, chociaż mają prywatne, a funkcjonariusze, którzy ich naprawdę potrzebują, gnieżdżą się z rodzinami w ciasnych klitkach - pisze "Super Express".
- Jestem pierwszy na liście oczekujących. Co roku dowiaduję się, że są mieszkania do podziału, ale ja nie dostaję. Dostają inni. Nie wiem dlaczego, może mają układy - mówi st. chor. sztab. Zbigniew Sajewski. - Jestem pierwszy na liście oczekujących. Co roku dowiaduję się, że są mieszkania do podziału, ale ja nie dostaję. Dostają inni. Nie wiem dlaczego, może mają układy - mówi st. chor. sztab. Zbigniew Sajewski.
Sajewski czeka 20 lat. Dziś mieszka w 18-metrowej klitce z żoną i dwójką prawie dorosłych dzieci. To jedno pomieszczenie, z którego zostały wydzielone mikroskopijna kuchenka i łazienka.
Tu nie ma warunków do nauki. Tymczasem syn i córka zdają w tym roku maturę, a ja kończę studia - dodaje Grażyna Sajewska, żona pana Zbigniewa.
Państwo Sajewscy w ostatnim rozdaniu dostali co prawda nowy przydział, ale nie chcą się przeprowadzić, bo metraż jest taki sam, a warunki gorsze.
- Tam jest piec kaflowy i nie ma ciepłej wody. Dostaliśmy to mieszkanie chyba za karę, bo napisaliśmy skargę do ministra Janika - mówi pan Zbigniew.
Janik obiecał im przeniesienie do większego mieszkania, to samo obiecywał komendant główny. Na obietnicach się skończyło... W podobnej sytuacji jak pan Sajewski znajduje się ok. 200 funkcjonariuszy w Warszawie i ponad 3 tys. w całej Polsce.