Mieszkańcy Paryża wciąż żyją w strachu
Mieszkańcy Paryża żyją w strachu po piątkowych zamachach terrorystycznych. W mieście mnożą się fałszywe alarmy bombowe, a telefony alarmowe odzywają się częściej niż zwykle. Odwołana została nawet inauguracja bożonarodzeniowej iluminacji na Polach Elizejskich.
We wtorek po południu żandarmeria ewakuowała jeden z terminali Dworca Liońskiego na wschodzie Paryża. Powodem był pozostawiony tam pakunek. Ruch pociągów był sparaliżowany przez kilkadziesiąt minut.
To nie pierwszy przypadek paniki we francuskiej stolicy. W niedzielę wystrzały petard spowodowały ucieczkę kilkuset osób z placu Republiki. Co najmniej dwie restauracje zostały zdemolowane.
Jak informuje z Paryża specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, choć w miejscach zamachów częściowo przywrócono już ruch samochodów, paryżanie nadal obawiają się ataków i trudno im wrócić do normalności. Każdy, nawet najmniejszy komunikat w metrze powoduje konsternację pasażerów. Niektórzy w ogóle zrezygnowali z przejazdów podziemną kolejką.
Merostwo Paryża poinformowało, że planowana na środę inauguracja bożonarodzeniowej iluminacji na Champs Elysee została odwołana. Powodem są bliżej nieokreślone względy bezpieczeństwa.
Władze Francji podają też, że w ostatnim czasie odnotowano o 30 proc. więcej telefonów na specjalny numer alarmowy służb bezpieczeństwa.
W piątkowych zamachach w Paryżu zginęło 129 osób, a ponad 350 zostało rannych. Do tej pory udało się zidentyfikować ciała 117 ofiar.