Mieszkańcy Nysy uciekają. Tłumy i sznur aut na wiadukcie, trwa walka z czasem
Nysa walczy z powodzią. Na wiadukcie w ciągu ulicy Piłsudskiego od popołudnia stoją sznury samochodów. Mieszkańcy parkują tam auta i uciekają w te miejsce, by zabezpieczyć się przed kolejną możliwą falą.
Sprawdź prognozę pogody dla swojego regionu na pogoda.wp.pl
Masz zdjęcie lub nagranie, na którym widać skutki ulew? Czekamy na Wasze materiały na dziejesie.wp.pl
- Stanęliśmy tu, bo nie mamy rodziny ani nikogo bliskiego no i koczujemy. Mamy tu psa i siedzimy. I czekamy na jakiś kontakt, na jakąś wiadomość w ogóle. Są numery, na które można zadzwonić, ale nikt nie podnosi, ciągle zajęte, poczta głosowa - powiedziała w rozmowie z TVN24 pani Ewa, która ewakuowała się z osiedla Dolna Wieś.
Kobieta przyznała, że od soboty cały parter w jej domu był zalany. Kiedy woda zaczęła opadać, zaczęli sprzątać. - Ryzyko przyjścia 8-metrowej fali zmusiło nas do ewakuacji - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bezwzględna ewakuacja
Z powodu ryzyka przerwania wałów przy ulicy Wyspiańskiego, burmistrz wezwał mieszkańców do natychmiastowej ewakuacji. Władze powiatu proszą, by śledzić komunikaty i apelują o odpowiedzialność.
Bezwzględna ewakuacja została wcześniej ogłoszona w dolnej części Paczkowa, dolnej części Kozielna i dolnej części Starego Paczkowa po uszkodzeniu zbiornika Topola na Nysie Kłodzkiej.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zaapelował w poniedziałek o podporządkowanie się decyzjom o ewakuacji i poleceniom służb. Zapewnił, że opuszczonych domostw przed szabrownikami będzie pilnować Żandarmeria Wojskowa i policja.
Zwrócił się też do pracodawców i przedsiębiorców, którzy zatrudniają strażaków-ochotników oraz żołnierzy WOT, by nie musieli oni przychodzić do pracy, jeżeli biorą udział w akcji w związku z powodzią.
Czytaj też: