Mieszkańcy Moskwy wybierali Dumę Miejską
Mieszkańcy Moskwy wybierali lokalne zgromadzenie ustawodawcze - Dumę Miejską. Jednocześnie w dwóch okręgach stolicy Rosji odbywały się wybory uzupełniające do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu.
Niedzielne głosowanie w Moskwie postrzegane było jako jeden z najważniejszych testów popularności władz przed federalnymi wyborami parlamentarnymi w 2007 roku i prezydenckimi - w 2008 roku.
O 35 miejsc w parlamencie Moskwy ubiegali się przedstawiciele dziewięciu ugrupowań politycznych, jednak realne szanse na pokonanie progu wyborczego (10%). - jeśli wierzyć sondażom przedwyborczym - miały tylko cztery: prokremlowska Jedna Rosja, demokratyczne Jabłoko, Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPFR) i populistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR).
Oczekuje się, że ponad połowa mandatów przypadnie kandydatom Jednej Rosji. Jedyna formacja, która mogła jej zagrozić - lewicowo- nacjonalistyczna partia Rodina Dmitrija Rogozina, została wykluczona z wyborów za pokazanie w telewizji spotu wyborczego, uznanego przez sąd za siejący nienawiść etniczną.
W tej sytuacji otwarta pozostaje jedynie kwestia, czy we frakcji Jednej Rosji w Dumie Miejskiej górą będą stronnicy Kremla, czy też zwolennicy potężnego mera stolicy Jurija Łużkowa. Kadencja tego ostatniego kończy się w 2007 roku, a jego następcę - zgodnie z ordynacją wyborczą - wyłoni właśnie lokalny parlament.
Moskwa była do niedzieli ostatnim bastionem, który skutecznie bronił się przed ofensywą klanu prezydenta Władimira Putina, wywodzącego się z Petersburga. Moskwa - to państwo w państwie. Od sytuacji w Moskwie zależy sytuacja w całym kraju - mówił przed wyborami lider KPFR Giennadij Ziuganow.
Wstępne wyniki wyborów znane będą w poniedziałek. Wiadomo już jednak, że będą prawomocne, gdyż do godz. 18:00 czasu moskiewskiego (16:00 czasu polskiego) wzięło w nich udział ponad 30% z prawie 8 mln uprawnionych do głosu.
Wiadomo już też, że nie obejdzie się bez protestów wyborczych. Wśród naruszeń ordynacji wyborczej obserwatorzy wymieniają m.in. agitację na terenie lokali wyborczych, częstowanie wyborców wódką, niewpuszczanie dziennikarzy do lokali wyborczych.
Lider moskiewskiego Jabłoka Siergiej Mitrochin poinformował, że "zaobserwowano masowy ruch ludzi z zaświadczeniami o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania". Według Mitrochina, "ludzie ci jeździli autobusami od komisji do komisji i głosowali po kilka razy".
O podobnych faktach mówił obserwator Rodiny Oleg Bondarenko. Z kolei Aleksandr Ryklin, mąż zaufania Wiktora Szenderowicza, jednego z kandydatów opozycji demokratycznej w wyborach uzupełniających do Dumy Państwowej, przekazał, że w dzielnicy Sołncewo głosowała "ogromna liczba żołnierzy, których nie było w spisie wyborców".
Jerzy Malczyk