Zdecydowana większość mieszkańców Gibraltaru stanowczo sprzeciwia się brytyjskim zamiarom przekazania Hiszpanom części władzy nad półwyspem. Lokalne władze uważają, że Londyn i Madryt próbują zdecydować o przyszłości półwyspu bez uwzględniania głosu samych jego mieszkańców.
Zdaniem przewodniczącego miejscowego rządu Petera Caruana, Wielka Brytania i Hiszpania gotowe są przesądzić o losie Gibraltarczyków nawet, gdy miejscowa ludność odrzuciłaby brytyjsko-hiszpańską decyzję o podziale władzy w referendum.
Ocenia się, że w demonstracji wzięło udział ok. 30 tys. osób - czyli połowa mieszkańców Gibraltaru. Specjalnie na czas protestu, rząd Gibraltaru zamknął wszystkie szkoły i urzędy publiczne, aby dać w ten sposób możliwość uczestniczenia w manifestacji jak największej liczbie mieszkańców. Protest wspierają wszystkie miejscowe frakcje polityczne, związki zawodowe i organizacje handlowe.
Zdaniem większości mieszkańców, Gibraltar ma się znakomicie pod brytyjskim zwierzchnictwem i nie potrzebuje udziału we władzy strony hiszpańskiej. Kolejna runda brytyjsko-hiszpański negocjacji na temat przyszłości Gibraltaru odbędzie się w maju w Hiszpanii.
Hiszpańsko-brytyjski spór o zwierzchnictwo nad Gibraltarem trwa już od prawie 300 lat. Od zdobycia hiszpańskiego półwyspu przez Brytyjczyków w roku 1713, Gibraltar jest terytorium zależnym od władz w Londynie. (miz)