Mięso z polskiej ubojni było w Czechach luksusem. "Udawało argentyńską wołowinę"
Luksusowe restauracje w Czechach skupowały mięso z ubojni sprzedających wołowinę z chorych krów. Czeski minister rolnictwa Miroslaw Toman powiedział, że restauratorzy przyrządzali je i sprzedawali jako argentyńskie steki. Cena? W przeliczeniu ok. 160 zł za sztukę.
- Zapewniam was, że to nie trafiało do tanich jadłodajni. Kupowały to luksusowe restauracje, zwłaszcza te w Pradze. Brali to restauratorzy, którzy proponowali mięso klientom jako argentyńską wołowinę i sprzedawali ją za 1000 koron - mówił w środę czeski minister rolnictwa Miroslaw Toman.
Członek czeskiego rządu poinformował o skupie mięsa z ubojni, w których zabijano chore krowy, na posiedzeniu komisji rolnictwa. Nie chciał mówić, które konkretnie lokale kupowały tę wołowinę. Określił je mianem "azjatyckich". - I nie mam na myśli chińskich restauracji - zaznaczył.
Toman przekazał, że polskie mięso, które wwieziono do Czech, jest poddawane kontroli - podał portal ceskenoviny.cz. Wiadomo już, nie znaleziono w nim żadnych pozostałości niedozwolonych leków. Trwa badanie w kierunku obecności salmonelli.
Z około 300 kg wołowiny, która pochodziła z działających niezgodnie z prawem ubojni, 137 kg sprzedano konsumentom lub restauracjom.
- Jeżeli, ktokolwiek w Polsce dla zysku, dla chęci wzbogacenia się, czyni szkodę wizerunkowi polskiej żywności, okazuje się łajdakiem i złodziejem, niech nie czuje się bezpiecznie. Każdy przypadek oszustwa będzie piętnowany i wypalany gorącym żelazem - powiedział w niedzielę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: ceskenoviny.cz, tokfm.pl