Obraz © Getty Images

#Międzymorze. Szczerek: Bułgaria ma przerąbane. I my też

Ziemowit Szczerek

Wszyscy znamy mechanizm działania wańki-wstańki: nisko umieszczony środek ciężkości sprawia, że jak by jej nie przechylać, dociskać ku dołowi ile dusza zapragnie – zawsze powstanie. Tak bardzo jest, wańka, stabilna. W Bułgarii, Serbii, na Węgrzech, w Polsce jesteśmy tak stabilni jak wańka, ale w patologiach.

#Międzymorze to cykl felietonów Ziemowita Szczerka, pisarza, dziennikarza i komentatora, na łamach Magazynu Wirtualnej Polski.

Nawet, jeśli naród odbierze skorumpowanym i/lub skompromitowanym rządzącym władzę, to ta stabilna, rzetelna patologia za jakiś czas wraca i tak. Czasem nawet w postaci tych samych, raz już obalonych, władców. Tak to, na przykład, wygląda w Bułgarii, gdzie trwają protesty przeciwko rządzącej populistyczno-autorytarnej partii GERB pod przywództwem Bojko Borisowa.

Obraz
© Getty Images | Nicolas Economou, NurPhoto

Niezniszczalnemu premierowi o aparycji i uroku ciężkowagowego boksera udało się wmówić wszystkim dookoła, że reprezentuje "stabilność" w Bułgarii. Co ciekawe, wmówił to nie tylko dużej części Bułgarów, jak i Zachodowi, zapewniając, że tylko pod nim Bułgaria jest może i biedna, może i nieco skorumpowana, może i nieco odklejona i nacjonalistyczna - ale jeszcze jako-tako akceptowalna.

"Zrezygnujcie ze mnie, a pożałujecie, że w ogóle żyjecie na jednym kontynencie z takim krajem jak Bułgaria" - tak mniej więcej brzmi przekaz Bojko Borisowa. I nie jest to żaden wyjątek, bo mniej więcej w taki sposób ustawia się wobec Zachodu również Aleksandar Vucić z Serbii, tak próbowali swego czasu grać (ale już z gorszym skutkiem) Viktor Orban czy Władimir Putin.

Bojko, w każdym razie, jest tak stabilny, że rządzi nadal, mimo że już raz go obalono.

Ale od początku.

Obraz
© Getty Images | Jodi Hilton, NurPhoto

MORZE NIE DLA WSZYSTKICH

To wszystko, co dzieje się aktualnie w Bułgarii, od ulicznych protestów po jatkę oligarchiczno-polityczną, przypomina rozwój akcji w filmach braci Cohen. Zaczyna się zazwyczaj od na pozór błahego zdarzenia, na które odpowiedzią są coraz bardziej głupie i chaotyczne reakcje, następuje eskalacja i – koniec końców – finałowa jatka, z której trudno się komukolwiek wyplątać, i która nie służy raczej nikomu.

W Bułgarii zaczęło się od akcji antykorupcyjnego polityka Christo Iwanowa.

A właściwie to nie od niej, wróć. Zaczęło się od faktu, że pewien związany z władzą oligarcha, Ahmed Dogan, były szef partii bułgarskich Turków i polityk o kolorowym życiorysie (ma na koncie, na przykład, pistolet przystawiony do głowy podczas przemówienia na żywo), ma w głębokim poważaniu prawo.

Dogan wozi się po Bułgarii jak po własnym folwarku. Posiada, na przykład, piękną posiadłość na bułgarskim wybrzeżu. Samo w sobie nie jest to niby szokujące. Jednak niektórym, zwłaszcza ceniącym sobie praworządność Bułgarom, zapewne nieco przeszkadza fakt, że Dogan pod tę posiadłość po prostu zajął sobie fragment wybrzeża. A wybrzeże według bułgarskiego prawa jest własnością publiczną i teoretycznie każdy obywatel Bułgarii ma prawo swobodnego doń dostępu.

Prawo jednak prawem, oligarcha – oligarchą. Efekt jest taki, że żaden obywatel Bułgarii nie jest w stanie z owego prawa dostępu korzystać. Wszyscy o tym wiedzą, ale patologia w Bułgarii posunęła się już tak daleko, że na nikim ten fakt już raczej nie robi wrażenia.

Christo Iwanow postanowił jednak, mimo wszystko, zwrócić nań ponownie uwagę opinii publicznej. I sprawić wrażenie. Wynajął łódkę i od strony morza dobił do zajętego przez oligarchę brzegu. Nie zdążył nawet zatknąć na nim flagi państwowej, gdy obskoczyło go kilku osiłków, flagę mu odebrało, ubezwłasnowolniło, zepchnęło z powrotem w stronę wody, i w ten sposób, w swoim mniemaniu, zakończyło akcję zwracania uwagi opinii publicznej na kwestię własności brzegu morskiego w Bułgarii.

"BULGARIA.EXE NIE DZIAŁA"

To "w swoim mniemaniu" jest tu istotne, bowiem w rzeczywistości akcja się dopiero zaczęła. Okazało się bowiem, że – po pierwsze – cała sprawa dostała się do mediów. Po drugie - że część ochroniarzy to członkowie służby ochrony rządowej, która nie przysługuje oligarsze: postaci, być może, wpływowej, ale raczej poza oficjalnymi kanałami. Po trzecie – że policja, choć została poinformowana, nie uznała za stosowne zainterweniować.

Związany z pozostającymi w opozycji socjalistami prezydent Rumen Radew wezwał rząd i prokuratora generalnego, Iwana Geszewa, do zbadania sprawy. Geszew jednak, zamiast to zrobić, wysłał uzbrojonych funkcjonariuszy, uwaga, do prezydenta. Otoczono budynek administracji, wyciągnięto z niego dwóch pracowników, którym postawiono zarzuty, jednemu korupcyjne, drugiemu związane z naruszeniem tajemnicy państwowej, po czym próbowano sprawę zamknąć.

Ludzie wyszli na ulice, nie tylko Sofii, ale i innych miast. Policja z początku zareagowała agresywnie – to był kolejny błąd. Protesty zaczęły tylko narastać. Na jednym ze zdjęć protestujących tłumów widać baner z hasłem: "bulgaria.exe has stopped working. #restart". Po internecie krążą memy w stylu, na przykład, znanej historyjki obrazkowej z wodzirejem grupy zarzucającym hasła:

- Kim jesteśmy? – woła wodzirej.
- Bułgarami! – odpowiada grupa.
- Czego chcemy?
- Odejścia rządu!
- Kiedy tego chcemy?
- Teraz!

Obraz
© Reddit | nieznany

Pod spodem jednak ktoś dopisał w komentarzu:
- Co zrobimy potem? Nie wiemy!

I to może być prawda. Restart może nie zadziałać, bo już się zdarzało, że nie zadziałał.

I nawet nie chodzi o to, że póki co "stabilny" Bojko Borysow trwa, przetrwał wotum nieufności i występuje w propagandowej telewizji na tle ikony Matki Boskiej. Nie chodzi też o to, że bułgarski kacyk wagi ciężkiej chwali się sukcesami w negocjacjach unijnej pomocy dla Bułgarii, choć ugrał wioelokrotnie mniej np. od sąsiedniej Grecji (internet mu to zresztą wypomina w memach).

Ba, nie chodzi nawet o to, że Bojko zarzeka się, jakoby tylko był jest w stanie utrzymać Bułgarię na unijnej i natowskiej ścieżce, a opozycyjna Bułgarska Partia Socjalistyczna to dopiero wylęgarnia złodziei.

Rzecz w tym, że nawet gdyby Borisow odszedł, mogłoby się to skończyć tak, jak wcześniej. Tym, że krąg bułgarskich oligarchów po prostu oplecie swoimi mackami kolejną władzę, jakakolwiek by ta władza nie była. Przykładowo: protestujących wspiera również partia, której szefem i założycielem był, uwaga: Ahmet Dogan. Tak, ten od zawłaszczonego wybrzeża, gdybyście zapomnieli.

Dla obdarzonych jeszcze krótszą pamięcią: sam Bojko Borysow już kilka lat temu odszedł z rządu w podobnych okolicznościach - podczas dławionych przez policję protestów. Demonstracyjnie trzanął drzwiami i ogłosił, że „nie chce być częścią rządu, który bije ludzi”. Jakiś czas później wrócił jednak do władzy i niewiele się w rzeczy samej zmieniło. Wschodnioeuropejska wańka-wstańka zadziałała. Borisow zresztą co jakiś czas lubi dla efektu walnąć pięścią w stół i zainicjować wielką akcję przeciw zorganizowanej przestępczości. Policja wchodzi wtedy do tysięcy mieszkań, aresztuje dziesiątki kryminalistów, ale - tak się składa - centra patologicznych układów jak trwały, tak trwają.

"Naprawdę jesteś tak naiwny, żeby myśleć, że po protestach nastąpi jakakolwiek zmiana?" - pyta na kolejnym bułgarskim memie uśmiechnięty troll poważnego blondyna, znanego jako "nordic gamer meme". "Tak" - odpowiada bez zająknięcia blondyn, i nie bardzo wiadomo, czy mem ten ma wychwalać wielką wiarę brodacza, czy wyśmiewać jego naiwność.

Obraz
© Reddit | nieznany

WAŃKA-WSTAŃKA

Wszyscy już wiedzą, że w Bułgarii potrzeba głębokich, systemowych zmian, by cokolwiek ruszyć z miejsca. Wspierający protestujących Rumen Radew co jakiś czas demonstracyjnie sympatyzuje z "russkim mirem", i mimo, że obecnie ambasada USA opowiada się po jego stronie, to jeszcze niedawno Waszyngton był pełen obaw, czy przypadkiem Radew nie jest putinowskim butem wetkniętym w NATO-wskie drzwi. Popierająca go Bułgarska Partia Socjalistyczna jest spadkobierczynią Bułgarskiej Partii Komunistycznej z czasów radzieckiej dominacji, i również za uszami ma tyle niewyczyszczonego brudu, że trudno zaufać jej rzetelności w tym względzie i "nowej jakości", którą miałaby w Bułgarii wprowadzić.

Brzmi wam ta bułgarska wańka-wstańka znajomo? Serbom też. Tam po serbskim skorumpowanym nacjonaliście Slobodanie Miloseviciu nastał skorumpowany nacjonalista nowych czasów, czyli Aleksandar Vucić. Taki z niego człowiek nowych czasów, że był u rzeczonego Miloszevicia ministrem informacji (czytaj: propagandy). Nawet obecne protesty przeciw niemu przypominają te, które obaliły jego dawnego zbrodniczego pryncypała.

Vucić jest dziś prozachodni i prounijny, bo Serbia nie za bardzo ma dziś inne wyjście. Ale jego model sprawowania władzy jest stereotypowo wschodnioeuropejsko-zamordystyczyny, "borduryjski": media są przejęte i sprostytuowane, w kraju ekonomicznie rządzi związana z władzą oligarchia.

Podobny model działa na Węgrzech – a pamiętajmy przecież, że Węgry również wybrały Orbana właśnie na fali ruchu antykorupcyjnego, bo poprzednio rządzący socjaliści dalecy byli od przejrzystości. Słowacy już dwa razy gnali swoich skorumpowanych, autorytarnych populistów: raz przegnany został rząd Vladimira Meciara, po raz drugi – układ Roberta Fica.

DROGI BUDUJĄ, A IŚĆ [...] NIE MA DOKĄD

W Polsce, niestety, sprawa wygląda podobnie: autorytarna i populistyczna karykatura demokratycznej partii upartyjnia państwo i pławi się w publicznych pieniądzach, ale na przykładzie aresztowanego niedawno byłego ministra z PO Sławomira Nowaka widać, że i poprzednie rządy nie były wolne od tego, czego symbolem jest wańka-wstańka. A PiS, w gruncie rzeczy, jest czymś w rodzaju wyolbrzymienia wszystkich wad poprzednich rządów.

Tak więc opozycja we wschodniej Europie musi odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: w jaki sposób uniknąć efektu wańki-wstańki?
Być może misja przerwania zaklętego kręgu niemocy europejskich peryferiów i zbudowania w nich prawdziwej demokracji może być tak samo motywująca dla opozycjonistów, jak dawniej walka z komunizmem?

Próba wyrwania się z tego przeklętego kieratu zarządzanego przez skorumpowanych, autorytarnych polityków, odwołujących się do "woli narodu" i traktujących ją instrumentalnie, powinna być hasłem, które wypisze sobie na sztandarach nowa opozycja w krajach tak zwanego Międzymorza. Od Bałtyku po Morze Czarne. Razem z obietnicą, że tym haśle nie poprzestanie. I to obietnicą wiarygodną.

Co gorsza, potem musi ją jeszcze spełnić.

Wybrane dla Ciebie
Gdzie spotkają się Nawrocki i Zełenski? "Znajdziemy sobie miejsce"
Gdzie spotkają się Nawrocki i Zełenski? "Znajdziemy sobie miejsce"
NABU w domu Jermaka. Przeszukanie u prawej ręki Zełenskiego
NABU w domu Jermaka. Przeszukanie u prawej ręki Zełenskiego
Poruszające nagranie z Waszyngtonu. Przetransportowali ciało 20-latki
Poruszające nagranie z Waszyngtonu. Przetransportowali ciało 20-latki
Święto Dziękczynienia u Trumpa. Całkowicie wstrzyma migracje z "Trzeciego Świata"
Święto Dziękczynienia u Trumpa. Całkowicie wstrzyma migracje z "Trzeciego Świata"
Orban jedzie do Moskwy. Spotka się z Putinem
Orban jedzie do Moskwy. Spotka się z Putinem
Poranek Wirtualnej Polski. Gościem programu jest Krzysztof Szczucki
Poranek Wirtualnej Polski. Gościem programu jest Krzysztof Szczucki
Rosja wyprzedaje złoto, by ratować rubla. Rezerwy topnieją
Rosja wyprzedaje złoto, by ratować rubla. Rezerwy topnieją
Łukaszenka żali się na Zełenskiego. "Czym mu tak dopiekłem?"
Łukaszenka żali się na Zełenskiego. "Czym mu tak dopiekłem?"
Poważny wypadek w kopalni. Zawalił się olbrzymi zbiornik na węgiel
Poważny wypadek w kopalni. Zawalił się olbrzymi zbiornik na węgiel
Gęste mgły i gołoledź. Piątek przyniesie bardzo niebezpieczną pogodę
Gęste mgły i gołoledź. Piątek przyniesie bardzo niebezpieczną pogodę
"Nikt nie rozumie". Siemoniak zwrócił się do prezydenta
"Nikt nie rozumie". Siemoniak zwrócił się do prezydenta
Kolejne ofiary w Hongkongu. Aresztowano trzech podejrzanych
Kolejne ofiary w Hongkongu. Aresztowano trzech podejrzanych