Michnik pozwał Wierzejskiego - wyrok 29 maja
29 maja stołeczny sąd ogłosi wyrok w
procesie cywilnym, jaki Adam Michnik wytoczył posłowi LPR
Wojciechowi Wierzejskiemu za jego słowa, że redaktor naczelny
"Gazety Wyborczej" był członkiem PZPR.
Adwokat Michnika domaga się przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny. Pełnomocnik posła wnosił o oddalenie pozwu.
We wrześniu 2006 r. Wierzejski powiedział w programie TVN "Teraz My", że Michnik był w PRL członkiem partii komunistycznej. Adwokat Michnika wysłał do niego żądanie sprostowania tej nieprawdziwej informacji, na co nie dostał odpowiedzi. Wobec tego Michnik pozwał Wierzejskiego do Sądu Okręgowego w Warszawie, żądając od niego za naruszenie dóbr osobistych przeprosin i wpłaty 30 tys. zł zadośćuczynienia na Zakład dla Niewidomych w Laskach pod Warszawą.
We wtorek proces się zaczął i zakończył. Sąd oddalił wniosek adwokata Wierzejskiego (nieobecnego z powodu obowiązków poselskich) o przesłuchanie stron procesu i zamknął przewód bez przeprowadzania postępowania dowodowego.
W wystąpieniu końcowym adwokat nieobecnego w sądzie Michnika mec. Piotr Rogowski wniósł o uwzględnienie całości pozwu. Mój klient nigdy nie był w PZPR, co pozwany jako człowiek wykształcony musiał wiedzieć - mówił. Dodał, że poseł nigdy nie odwołał swych słów, choć przyznał, że się pomylił w tej kwestii. Podkreślił, że tylko niechęć Wierzejskiego do wycofania się z jego słów spowodowała, że Michnik wytoczył mu proces.
Rogowski argumentował, że w przeciętnym odbiorze przynależność do partii nie jest czymś chwalebnym, co przyznają nawet ci, którzy w niej byli. Z racji swego życiorysu mój klient miał prawo czuć się urażonym, obiektywnie i subiektywnie - dodał adwokat. To był świadomy wybór Michnika, by do PZPR nie wstępować, a Wierzejski ten wybór przekreślił - oświadczył.
To sztucznie rozdęta sprawa, która ma na celu pognębienie pozwanego mającego inne poglądy niż Michnik - mówił przed sądem adwokat posła mec. Tomasz Połetek. Jego zdaniem, poseł w swej wypowiedzi, która była dynamiczną rozmową, na myśli miał tylko to, że ludzie KOR byli przedtem w PZPR, a akurat Michnik w niej nie był, co - jak podkreślił mecenas - mu się chwali.
Ale czy Michnik uważa, że ci, którzy byli w PZPR, nie mają dziś czci i dobrego imienia? - pytał adwokat. Przecież samo członkostwo nie było naganne; przecież przyjaciele Michnika: Kuroń, Mazowiecki, Geremek, to członkowie PZPR - dodał mec. Połetek (Mazowiecki nigdy nie był w PZPR). Czy przypisywanie komuś członkostwa w PZPR może w ogóle być naruszeniem dóbr osobistych? - pytał adwokat. Przypomniał, że społeczeństwo dwa razy wybierało w wolnych wyborach na prezydenta b. członka PZPR oraz SLD. Dodał, że sąd musiałby dokonać swoistej dekomunizacji, gdyby miał uwzględnić pozew.
W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał wicepremierowi Romanowi Giertychowi (LPR) przeprosiny Michnika i wpłatę 50 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny za nazwanie go "byłym partyjnym aparatczykiem". Wyrok jest nieprawomocny. Giertych zapowiedział apelację.
W sierpniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że b. asystentka b. szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza Anna Jarucka ma przeprosić Michnika za to, że powiedziała przed komisją śledczą ds. PKN Orlen, iż był on członkiem grupy trzymającej władzę.
W lutym 2007 r. Michnik wygrał proces ze spółką Lwa Rywina Heritage Films. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że nie musi on przepraszać tej firmy za swe słowa z 2003 r. sprzed sejmowej komisji śledczej badającej aferę Rywina, że spółka ta mogła być "pralnią brudnych pieniędzy".
W marcu 2007 r. publicysta Rafał Ziemkiewicz na mocy ugody sądowej przeprosił Michnika za swe słowa, że robił on wszystko, abyśmy nawet nie poznali nazwisk komunistycznych zbrodniarzy.
Trwają procesy wytoczone przez Michnika "Gazecie Polskiej" za zwrot, iż Michnik usprawiedliwiał korupcję, jeśli korzystali na niej komuniści oraz prof. Andrzejowi Zybertowiczowi za słowa: Michnik wielokrotnie powtarzał: "ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację". Wkrótce ma być złożony pozew wobec Roberta Krasowskiego za zwrot w "Dzienniku", że "Michnik poświęcił 1/3 życia na obronę byłych ubeków". Mec. Rogowski podkreślił, że te procesy nie są wytaczane za wyrażanie opinii, ale za podawanie nieprawdziwych faktów.
Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym.