Michnik: nie było negocjacji z Rywinem
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam
Michnik podkreślił przed sejmową komisją śledczą, że jego rozmowa
z Lwem Rywinem "to nie były negocjacje, to była próba
wyciągnięcia od niego jak największej ilości wiedzy".
08.02.2003 13:25
"Ja miałem wiedzę o treści notatki pani Wandy Rapaczyńskiej, o przebiegu rozmowy pani Wandy z Lwem Rywinem. Miałem przekonanie, że ta rozmowa (Michnika z Rywinem - red.) służy wyłącznie udokumentowaniu korupcyjnej propozycji pana Lwa Rywina" - powiedział naczelny "Gazety Wyborczej".
Piotr Smolana (Samoobrona) zapytał, dlaczego Michnik "nie ostrzegł Rywina - co zrobisz, jak ja to ujawnię". "Nie chciałem doprowadzić do sytuacji, w której Lew Rywin przestanie mówić" - odparł Michnik.
Smolana pytał też, dlaczego Michnik nie mógł doprowadzić do "prowokacji kontrolowanej, mającej na celu nie tyle ujawnienie próby płatnej protekcji przez Lwa Rywina, a uchwycenie go na gorącym uczynku". Michnik odparł, że nie jest prywatnym detektywem, tylko szefem dziennika.
Jan Rokita (PO) pytał Michnika o charakter jego znajomości z Rywinem. "Nie była to znajomość bardzo blisko, nawet bym powiedział, że nie była bliska" - odparł Michnik. Dodał, że jest na "ty" z Rywinem, bo łatwo przechodzi na "ty".
Rokita prosił o przybliżenie częstotliwości kontaktów Michnika z Rywinem, w pierwszej połowie 2002 r., przed zdarzeniami opisanymi w grudniu przez "Gazetę Wyborczą". "Chodzi mi o to, czy to była kolejna z wizyt, kolejne spotkanie, czy to były incydentalne spotkania" - mówił Rokita.
"To były incydentalne spotkania, ja mogłem go widzieć dwa razy, może trzy. Nie pamiętam" - odparł Michnik. "Tylko dlatego on przyszedł do mnie, że pani prezes Rapaczyńska mu powiedziała, że ja tę sprawę jakby w swoje ręce biorę. Natomiast tak, to ja się w ogóle z nim nie kontaktowałem" - powiedział Michnik. (jask)