Michał Wiśniewski i Mandaryna - ich dwoje
Michał Wiśniewski ma intuicję, co się dobrze sprzeda, i żelazną zasadę: zawsze obstawiać kilka koni naraz. Wraz ze swoją żoną Martą, którą wykreował na śpiewającą Mandarynę, są ostatnio pierwszą parą polskich mass mediów. Ponad dziesięć okładek pism z Wiśniewskimi w ciągu trzech dni to chyba rekord krajowy - czytamy w tygodniku "Polityka".
14.09.2005 | aktual.: 14.09.2005 15:19
Mniejsza o gust, ale Michał Wiśniewski ma talent do brawurowych posunięć biznesowych. Tak było i teraz, w 2005 r. Nie bardzo wyszło z podbijaniem Polski jako Renia Pączkowska (Michał w damskim góralskim stroju śpiewa piosenki jak „Golce”), z projektem Red Head (gdzie z Michałem grają rockowo bardzo ostre dziewczyny), z planowaną kolejną edycją reality show z udziałem rodziny Wiśniewskich (wykręciły się dwie telewizje po kolei). A także z autobiografią (którą miała Michałowi pisać Katarzyna Grochola, ale się zdystansowała) ani z otwarciem sieci sklepów z odzieżą jego projektu. Ale wyszło z płytami Mandaryny (żona Michała, dotąd tancerka, zaczęła śpiewać dance’owe piosenki): 35 tys. sprzedanych albumów, co daje artystce Złotą Płytę.
Ich Troje powstało w 1998 roku gdzieś między klubem karaoke a studiem nagrań pod Łodzią. To studio do dziś zresztą ciągnie się za Wiśniewskim: urząd skarbowy wydał wspomniany nakaz zapłaty zaległych podatków (a wedle prawa, jeśli spółka nie ma majątku, za takie zobowiązania odpowiadają prezesi - Michał był wice), a inwestor, Niemiec, procesuje się z Michałem o odszkodowanie.
Według szkoły brytyjskiej, kultura masowa jest wyrazem oporu. Mówiąc prościej: serwujący masową rozrywkę zespół, by ludzi porwać, ma się, po pierwsze, wystarczająco odróżniać. A po drugie, ma coś lub kogoś kontestować. Bo nowe musi dawać prztyczka w nos staremu.
Michał Wiśniewski już w początkach istnienia Ich Troje, jeszcze z fryzurą typu mokra Włoszka, odróżniał się niewątpliwie. Potrafił też, ku uciesze mas, zrugać ze sceny burmistrza czy szefa kultury. Sylwester Latkowski, reżyser filmu o Michale, a potem jego przyjaciel, zaznacza, że u Michała to nigdy nie była poza. - On jest autentyczny. I kiedy gra swoją muzykę - bo w nią wierzy. I gdy robi wszystko, żeby się podobać swojemu rozmówcy, bo przecież w tym się ćwiczył od wczesnego dzieciństwa.
W ogóle nie jest łatwo. Po pierwsze finansowe kłopoty to zawsze źródło konfliktów. Po drugie, role w rodzinie Wiśniewskich trzeba na nowo rozpisać. Po trzecie nie ma już tej pokornej Marty z kanapy sprzed telewizora: owszem, wciąż do przesady lojalna i tak samo, gdy przyjdą goście, poda szklanki do whisky. Ale teraz ona sama decyduje. I o operacji powiększenia biustu, i o tym, że wbrew radom męża wystąpi na żywo w Sopocie - czytamy w tygodniku "Polityka".