Miała być "Nowa Solidarność", jest kolejny kryzys. Ale Trzaskowski może na tym skorzystać
Awaria w oczyszczalni "Czajka" pomogła Rafałowi Trzaskowskiemu uniknąć wizerunkowego i organizacyjnego problemu, jakim mogła okazać się inauguracja zapowiadanego przez niego w kampanii prezydenckiej ruchu społecznego. Inicjatywę Trzaskowskiego zatrzymał kryzys ściekowy w Warszawie. Wielu w PO odetchnęło z ulgą.
05.09.2020 07:08
Jest sobota, 5 września. Głównym tematem politycznym w Polsce miała być inauguracja ruchu obywatelskiego "Nowa Solidarność", którego budowę zapowiedział w kampanii prezydenckiej Rafał Trzaskowski.
Nie wyszło: zamiast oglądać byłego kandydata na głowę państwa w otoczeniu obywateli i samorządowców, wygłaszającego płomienne przemówienie, widzimy go w obrazkach przeplatanych ujęciami wyciekających do Wisły ścieków.
Rafał Trzaskowski zapewniał dwa miesiące temu, że stworzy "potęgę, ruch obywatelski, który pozwoli opozycji wygrywać wybory". Z zapowiedzi tych nie ostało się póki co nic, a prezydent Warszawy - zamiast wzniecać obywatelską energię skumulowaną w kampanii i ruszyć na wojnę z PiS - zmuszony jest walczyć ze ściekową awarią w stolicy i współpracować z nielubianym rządem.
Polityk Platformy o przygotowaniach do "Nowej Solidarności": - Teza, że "Czajka" Trzaskowskiemu pomogła, jest dość kontrowersyjna. Ale patrząc na to realnie: ten ruch nie miał prawa teraz powstać. Niezależnie od tego, czy ścieki by się wylały, czy nie.
Ruch Trzaskowskiego z garbem Platformy
Wielu przedstawicieli największej partii opozycyjnej w nieoficjalnych rozmowach twierdzi, że ruch Trzaskowskiego nie był przygotowany. - Nikt nic nie wiedział, wszystko było owiane jakąś tajemnicą, partyjni liderzy porozjeżdżali się na urlopy, a my musieliśmy tłumaczyć w telewizjach, czym to wszystko ma być i jak ma wyglądać. Wychodziło to czasem pokracznie - przyznaje stały bywalec mediów z Platformy.
Posłowie PO wskazują, że ruch Trzaskowskiego już na samym starcie byłby obciążony sierpniowym blamażem opozycji związanym z dogadaniem się z PiS ws. podwyżek dla polityków. I że przyciężkawa atmosfera sporów w PO - podsycana przez krytykującego obecne kierownictwo Platformy Donalda Tuska - pozbawiłaby inicjatywę „efektu świeżości”.
A przecież nikt w partii nie ukrywa, że inicjatywa prezydenta Warszawy kadrowo i organizacyjnie ściśle związana byłaby z Platformą. - A kto miałby wyłożyć na to pieniądze, choćby na zrobienie inauguracji? Rafał? - pyta retorycznie jeden z parlamentarzystów.
Ruch Trzaskowskiego. "Powinien wytłumaczyć, co dalej"
Sam Trzaskowski tłumaczy w wywiadach, że jego ruch nie byłby ani partyjny, ani wyborczy, ani nawet polityczny. Ma być "obywatelski", "społeczny".
I że zadaniem "Nowej Solidarności" nie jest budowanie alternatywy dla partii politycznych, tylko "zaplecza intelektualnego, sieci wolontariuszy, organizowanie zbiórek podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw, przygotowanie do wyborów, jeśli chodzi o możliwość dotarcia do ludzi, z którymi nie rozmawiała PO z powodu słabszych struktur partyjnych".
Polityk Platformy: - Im dłużej trwa tłumaczenie, czym ma być ten ruch, tym bardziej tego nie wiadomo.
Inny: - Przesunięcie odpalenia ruchu Rafała w czasie może tylko pomóc. Przede wszystkim w określeniu, jak go definiować. Myślę, że nic by się nie stało, gdyby Rafał pojawił się na klubie Platformy albo innym spotkaniu w szerszym gronie i wytłumaczył naszym ludziom, jak to wszystko dalej ma wyglądać. Bo póki co jest lanie wody, nic więcej.
Ruch Trzaskowskiego. Restart przed startem
Część polityków PO szuka plusów w obecnej sytuacji. Optymiści twierdzą, że odłożenie inauguracji ruchu pozwoli lepiej się do niej przygotować. I że najpierw trzeba poukładać sytuację w samej Platformie.
Są jednak i sceptycy, którzy przekonują, że drugi raz pierwszego wrażenia nie da się zrobić, a energia wygenerowana w kampanii prezydenckiej po prostu wygasła. Publicyści piszą o "przenoszonej ciąży Trzaskowskiego" i kpią, że jego ruch wymaga restartu jeszcze przed startem.
Sytuacja, w jakiej znajduje się prezydent Warszawy, jest wybitnie niełatwa. Awaria w oczyszczalni "Czajka" jest dużo poważniejsza niż przed rokiem. Dlatego to kryzysowi ściekowemu Trzaskowski zmuszony jest dziś poświęcać najwięcej czasu. Politykę odłożył na bok.
Ale ta i tak go dopada: włodarz Warszawy bezustannie jest atakowany przez PiS i wspierające partię rządzącą media.
Dlatego musi się bronić: przekonuje, że nie jest odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się w mieście. I że za większość obecnych kryzysów w stolicy są odpowiedzialni jego poprzednicy, w tym nieżyjący Lech Kaczyński, który Warszawą rządził 16 lat temu. I że na obecnego prezydenta stolicy może czyhać więcej "tykających bomb", być może podłożonych przez obecną ekipę rządzącą. I że za przyczyną awarii "Czajka" może stać atak terrorystyczny.
Trudno w takiej atmosferze Rafałowi Trzaskowskiemu zarządzać miastem, a tym bardziej - tworzyć ruch społeczny.
"Nowa Solidarność" 2021? Trzaskowski: celujemy we wrzesień
Jeden z posłów Platformy mówi nam, że dużo lepszym scenariuszem byłoby odłożenie inauguracji "Nowej Solidarności" na wiosnę przyszłego roku. - Trudno jednak przewidzieć sytuację polityczną na kilka miesięcy do przodu. Ale lepszego momentu na dziś nie widzę. Być może PiS zacznie gnić, a my znów złapiemy wiatr w żagle - zastanawia się polityk PO z kierownictwa partii.
Sam Rafał Trzaskowski ma jednak inne plany i z dużo większym optymizmem patrzy w przyszłość. Wiceprzewodniczący PO i jego najbliżsi współpracownicy z Platformy są zdeterminowani, by - mimo trwającego od tygodnia kryzysu ściekowego w Warszawie - zainaugurować ruch "Nowa Solidarność" możliwie szybko.
- Mam nadzieję, że ruszymy z naszą inicjatywą pod koniec września. Najpierw jednak ścieki muszą przestać płynąć do Wisły - powiedział Wirtualnej Polsce kilka dni temu sam Trzaskowski.
"Rafał Trzaskowski powinien wycofać się z 'Nowej Solidarności'. Ta inicjatywa nie ma szans". Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem, politologiem UKSW i analitykiem polskiej sceny politycznej.
Michał Wróblewski: Ruch "Nowa Solidarność" ma jeszcze szansę zaistnieć?
Prof. Antoni Dudek: Pomysł stworzenia ruchu Rafała Trzaskowskiego od początku oparty był na fałszywej diagnozie. Politycy PO stwierdzili, że te 10 mln obywateli, którzy zagłosowali na Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów, to ich baza wyborcza. Tyle że druga tura wyborów prezydenckich była plebiscytem: czy jesteś za, czy przeciwko rządom PiS. I Trzaskowski dla wyborców opozycji był odpowiedzią: "jestem przeciw". Niczym więcej.
Rafał Trzaskowski był dla tych wyborców "mniejszym złem"?
Znam wielu wyborców Trzaskowskiego z drugiej tury, którzy zagłosowali na niego z zaciśniętymi zębami. Zagłosowali przeciwko PiS i Andrzejowi Dudzie, a nie dlatego, że widzą w Trzaskowskim wspaniałego, utalentowanego lidera. Prawdziwym poparciem Rafała Trzaskowskiego był wynik z pierwszej tury wyborów prezydenckich, oscylujący wokół poparcia, które notuje dziś PO. Twierdzenie, że Trzaskowski ma jakieś magiczne talenty przyciągania wyborców opozycji, to mitologia.
Przekreśla pan zatem jego zdolność do stworzenia ponadpartyjnej inicjatywy.
Z tej inicjatywy nic nie będzie. To, czego potrzebuje dziś Platforma Obywatelska, to głęboka przebudowa tej partii, po której Platforma za trzy lata będzie w stanie wygrać z Prawem i Sprawiedliwością. Ale ta przebudowa nie może iść drogą powoływania jakiegoś odgórnie tworzonego "ruchu obywatelskiego", co w samo sobie jest już sprzeczne. Bo czym ma być ten ruch? Stowarzyszeniem przyjaciół Platformy Obywatelskiej? To jest bez sensu.
Jaki krok zatem powinien wykonać prezydent Warszawy?
To, co powinien zrobić Rafał Trzaskowski, to zorganizować kongres ruchów opozycyjnych i spróbować wypracować formułę współpracy. Do tego Trzaskowski ma mandat. Przy tym jednak powinien zostać zainicjowany proces reformowania Platformy Obywatelskiej. Prezydent Warszawy jest przecież wiceprzewodniczącym tej partii. I do zainicjowania głębokich zmian w PO również ma mandat.
Zmiana szyldu, nazwy?
Tak, to wchodzi w grę. Bo szyld PO jest dziś obciążeniem. Na bazie Platformy mogłaby powstać nowa partia. To wiązałoby się jednak z radykalną zmianą personalną w ugrupowaniu i koniecznością odcięcia się od dziedzictwa Donalda Tuska.
Na czym ma polegać przewaga Platformy nad ruchem obywatelskim?
PO ma aparat, ma struktury w terenie, ma samorządowców, ma dotacje budżetową i ponad setkę posłów. To w Platformie Obywatelskiej tkwi główny potencjał opozycji, ale żeby on zadziałał, to Platforma musi się zmienić, przebudować.
"Nowa Solidarność" miała być według wielu lepszą Platformą.
Z chęcią porozmawiam z panem o tej inicjatywie za rok. Jestem przekonany, że "Nowa Solidarność" do tego czasu uschnie jak roślinka, która trafiła na niewłaściwą glebę. Bo uważam, że dziś nie ma w Polsce zapotrzebowania na tego rodzaju ruch społeczny. Jest zapotrzebowanie na rekonfigurację opozycji, być może polegającą również na zbudowaniu porozumienia między Rafałem Trzaskowskim, Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
A co z szefem PO Borysem Budką? Będzie dla niego miejsce w nowej konfiguracji?
Borys Budka jest pokiereszowany katastrofą związaną z dogadaniem się z PiS ws. podwyżek dla polityków. To była totalna klęska. W partii są konflikty. Powstaje pytanie, czy w PO jest dziś jakakolwiek sterowność. Wiadomo przecież, że postacią numer jeden w partii jest dziś wiceszef PO Rafał Trzaskowski, a nie przewodniczący Budka. Oni także muszą ułożyć sobie relacje między sobą.
Co powinien zrobić Rafał Trzaskowski z "Nową Solidarnością"?
Powinien się z tego wycofać. Powiedzieć, że przemyślał sprawę, że musi skoncentrować się na zarządzaniu miastem, zwłaszcza w obliczu obecnego kryzysu. Oficjalnie powinien zawiesić swoją działalność ogólnokrajową, a nieoficjalnie działać na rzecz budowy nowej formuły Platformy Obywatelskiej i dążyć do zorganizowania kongresu sił opozycyjnych. To byłaby najrozsądniejsza decyzja. Inaczej niewypał z "Nową Solidarnością" ciągnąłby się za Trzaskowskim jak ta feralna "Czajka".