Miał być innowacyjny, a jest przestarzały. Projekt polskich naukowców za 2,5 mln wykorzystywany jest w wojsku od lat
2,5 miliona z budżetu państwa zostanie przeznaczone na projekt "przyszłościowej technologii dla obronności", która, jak się okazuje, w wojsku wykorzystywana jest od około 20 lat. Mowa o tarczy antyterrorystycznej, urządzeniu do zagłuszania częstotliwości, z którym pracowali już m.in. polscy żołnierze na misji w Iraku.
26.01.2017 | aktual.: 26.01.2017 17:05
O projekcie, który zwyciężył w konkursie "Przyszłościowe technologie dla obronności – konkurs młodych naukowców" pisaliśmy na początku stycznia tego roku. Pod artykułem opublikowanym na łamach Wirtualnej Polski pojawił się komentarz jednego z doświadczonych żołnierzy, który uczestniczył między innymi w misji w Iraku. - Budują coś, co jest w powszechnym użytku we wszystkich konfliktach asymetrycznych od bez mała 20 lat? Polska to bogaty kraj - napisał.
- Ci, którzy byli na misjach, doskonale wiedzą, iż urządzenia zagłuszające wykorzystywane są od lat i na pewno niejeden się zdziwił, że taki projekt został stworzony - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Maciej Milczanowski, oficer Wojska Polskiego w stanie spoczynku, obecnie dyrektor Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzana w Rzeszowie, który także służył w Iraku.
"Nie wiedzą, z czym mają do czynienia"
Tarcza antyterrorystyczna, czyli przenośne urządzenie do wytwarzania kurtyny elektromagnetycznej, zagłusza sygnały radiowe, co z kolei uniemożliwia detonację ładunków wybuchowych. Ma udaremniać ataki terrorystyczne. Podczas misji polskich żołnierzy w Iraku wykorzystywana była między innymi podczas przejazdów patrolowych. Gdzie w takim razie ukryta jest innowacyjność projektu, który zgarnął grant w wysokości 2,5 mln?
Dr Sławomir Ambroziak z Politechniki Gdańskiej, który ma nadzorować tworzenie projektu i budowę prototypu, w styczniu na łamach Wirtualnej Polski mówił o zdalnym sterowaniu przewodowym i wózku samojezdnym, do którego urządzenie ma być przymocowane. - To w jaki sposób w artykule WP dr Amboziak motywował powstanie projektu, jest absurdalne. Podkreślał rzeczy, które od lat są znane i wykorzystywane. Taka argumentacja świadczy o tym, że zespół dr Ambroziaka nie do końca zdaje sobie sprawę, z czym ma do czynienia - komentuje dr Milczanowski.
Jaka zatem argumentacja przemawiała za tym, by właśnie owy projekt, dawno już znanego w środowisku wojskowym urządzenia, zgarnął pierwsze miejsce, tytuł "przyszłościowego" oraz całkiem pokaźną sumę?
Organizatorem konkursu jest Narodowe Centrum Badań i Rozwoju - agencja wykonawcza Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Resort nie chce wypowiadać się w tej sprawie i całą odpowiedzialność ceduje na Centrum. - To NCBR jest najwłaściwszym adresatem pytania, dlaczego to właśnie ten projekt zwyciężył - poinformowało Wirtualną Polskę biuro prasowe ministerstwa.
Stara technologia w "innowacyjnym" projekcie?
Jak się okazuje, organizatorzy konkursu doskonale zdają sobie sprawę, że tego typu urządzenia zagłuszające są już na rynku dostępne. Podkreślają jednak, iż nie spełniają one wymaganej funkcjonalności. - Chodzi o zdalne sterowanie przewodowe, wózek samojezdny, programowanie zakresów częstotliwości zagłuszanych i częstotliwości chronionych - poinformował Wirtualną Polskę zespół prasowy NCBR.
Wygląda jednak na to, że argumenty Centrum także nie są dość silne, albo wynikają z nieznajomości tematu. Każdy z wymienionych wyżej elementów funkcjonalności jest wykorzystywany w obecnych już urządzeniach. - Wózek samojezdny absolutnie nie jest nowatorskim rozwiązaniem. W Iraku tarcze montowano na Hummerach, które wyjeżdżały na patrol, i które z naturalnych względów pełniły funkcję wózka samojezdnego. Można było ustawić go w dowolnym miejscu. Taki dodatek niewiele zmienia w użyteczności projektu - zaznacza dr Maciej Milczanowski. Podobnie ma się rzecz ze zdalnym sterowaniem. Wykorzystywane już w wojsku urządzenia zagłuszające w całości zbudowane są tak, by mogły być obsługiwane właśnie w ten sposób.
Jedyny element, w którym można upatrywać odrobiny innowacyjności, to programowanie zakresów częstotliwości zagłuszanych i częstotliwości chronionych. - Dobieramy częstotliwości, które blokujemy i które puszczamy. Możemy zatem zablokować w istocie wszystkie z nich, a puścić wyłącznie te, którymi posługują się służby bezpieczeństwa - tłumaczy Milczanowski, ale zaznacza jednocześnie, że takie technologie także są już wykorzystywane w dostępnych urządzeniach.
Decyzja o dofinansowaniu projektu została podjęta na podstawie ocen i opinii łącznie 8 niezależnych ekspertów, w tym ekspertów reprezentujących takie instytucje jak MON, MSWiA oraz ABW. Jak to się stało, że żaden z nich nie dopatrzył się w projekcie braku innowacyjności, a tym bardziej faktu, iż nie można go określić jako "przyszłościowy"?
Patriotyzm kontra bezpieczeństwo
Prototyp urządzenia, który ma zostać ukończony za około 36 miesięcy, w całości przejdzie na własność Ministerstwa Obrony Narodowej. Dlaczego resort pokusił się o wybranie lekko przestarzałej technologii?
- Pomimo że technologia tego typu jest znana, oraz istnieją urządzenia gotowe u producentów zagranicznych, istnieje potrzeba posiadania własnych, krajowych rozwiązań technologicznych, które będzie można rozwijać i modyfikować według potrzeb użytkownika końcowego - poinformowało Wirtualną Polskę biuro prasowe MON.
Nikt nie ma wątpliwości, że produkcja tarczy antyterrorystycznej w kraju jest dobrym pomysłem, ale, bądźmy szczerzy, wyłącznie patriotycznym. Niewiele wspólnego ma jednak z innowacyjnością i popchnięciem do przodu jakości obronności kraju. W całej sytuacji można zauważyć jeden plus. Przy wykorzystaniu urządzeń produkcji krajowej możemy liczyć na ich modyfikację i udoskonalania, co w przypadku technologii od producenta zagranicznego słono kosztuje. Jednak wszystko wskazuje na to, że prototyp urządzenia zespołu dr Ambroziaka wymagałby takiego udoskonalenia zaraz po jego stworzeniu.
- Nie siliłbym się na to, by w polskich warunkach szukać czegoś zupełnie nowego. Nie mamy na to odpowiedniego budżetu. Ale jeśli dysponujemy urządzeniem, które stosowane jest od lat, wykorzystajmy w nim choćby jeden nowatorski element tak, by spełnił oczekiwania żołnierza - mówi dr Milczanowski.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, dopiero po opublikowaniu pierwszego artykułu o tarczy antyterrorystycznej na łamach Wirtualnej Polski, zespół dr Ambroziaka poprosił o konsultacje projektu z wojskiem, ekspertem ds. bezpieczeństwa i antyterroryzmu oraz z saperem, który kilkakrotnie uczestniczył w misji i zna ewolucję urządzenia zagłuszającego. Zespół naukowców ma zdobyć informacje, jak tarcza sprawowała się podczas misji w Iraku i co należy w niej udoskonalić.