Mężczyzna zatrzymany w Piekarach Śląskich przed wizytą Andrzeja Dudy został zwolniony
• Mężczyzna został zatrzymany przed wizytą prezydenta w bazylice w Piekarach Śląskich
• 40-letni Aleksander Cz. miał przy sobie m.in. nóż myśliwski i strzykawkę
• Mężczyzna został zwolniony bez postawienia zarzutów
• Prokuratura: w strzykawce znajdowała się woda
24.11.2016 | aktual.: 24.11.2016 15:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mężczyzna zatrzymany przed wizytą prezydenta w Piekarach Śląskich został zwolniony. W ocenie prokuratora prowadzącego postępowanie nie było żadnych podstaw, żeby postawić mu zarzuty.
W środę tuż przed wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Piekarach Śląskich zatrzymano 40-letniego mężczyznę, który dziwnie się zachowywał - był nerwowy, podejrzanie się rozglądał, obserwował przygotowania i drogi przejścia. Jak się okazało, miał przy sobie nóż i strzykawkę z "białą substancją". Jak informował Wirtualną Polskę rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, do zatrzymania doszło o godzinie 14.37. Zachowanie mężczyzny wskazywało, że "może stworzyć niebezpieczeństwo w związku z wizytą" prezydenta, który przebywał na Śląsku.
Aleksander Cz. został obezwładniony przez policjantów działających we współpracy z BOR, a następnie zatrzymany i przewieziony do Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich. Zawartość strzykawki została poddana badaniom.
- Mężczyzna zatrzymany przed wizytą prezydenta w Piekarach Śląskich został zwolniony bez postawienia zarzutów - poinformowała Joanna Smorczewska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Aleksander Cz. wyjaśnił, że miał przy sobie nóż myśliwski, ponieważ "często przebywa w lasach".
Według zeznań mężczyzny, w strzykawce była woda święcona. - Z analizy próbki wynika, że w strzykawce znajdowała się woda - potwierdziła Smorczewska.
Jak ustaliła prokuratura, Aleksander Cz. chciał zadać Andrzejowi Dudzie pytania związane z pracami rządu nad kwestią aborcji. Pytania były zanotowane na kartce, którą miał przy sobie mężczyzna.
- Nie miał on żadnego zamiaru wyrządzić krzywdy prezydentowi ani żadnej innej osobie. Powoływał się na to, że jest osobą głęboko wierzącą - dodała Smorczewska. Zatrzymany tłumaczył prokuratorowi, że "szanuje i lubi prezydenta".